EgzooVet – najważniejsza jest pasja

EgzooVet – najważniejsza jest pasja. Wywiadu udzielił lek. wet. Przemysław Łuczak

fot. dzięki uprzejmości P. Łuczak (EgzooVet)

Lek. wet. Przemysław Łuczak jest specjalistą chorób zwierząt nieudomowionych oraz chorób zwierząt futerkowych. Tytuł lekarza weterynarii uzyskał na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W myśl zasady „czas niepoświęcony na rozwój, to czas stracony”, obecnie poszerza swoją wiedzę z zakresu psychologii na SWPS w Sopocie. Niektórzy znają go lepiej jako EgzooVeta, który z pasją oddaje się leczeniu zwierząt egzotycznych. Na co dzień jest klinicystą w Trójmiejskiej Klinice Weterynaryjnej w Gdańsku, prowadzi swoją firmę szkoleniową EgzooEdu oraz rozwija fundację pomagającą gadom – Help4Herps. Prowadzi też bloga i podcast dla lekarzy weterynarii z umiejętności miękkich i marketingu – vetlifestyle.pl. W czasie wolnym oddaje się swoim pasjom: sportom walki (MMA), bieganiu oraz samorozwojowi.

W Pana wpisach i nagraniach jest mnóstwo pozytywnej energii i zaangażowania, które przyciągają odbiorców, i to naprawdę działa. Jak to się stało, że postanowił Pan wyjść poza strefę gabinetu i zacząć działać w social mediach, a właściwej całej sieci?
WWP_4_21_vet_press_EGZOO_VET_NAJWAZNIEJSZA_JEST_PASJA_1
fot. iStock

Przez przypadek. Wiedziałem już wtedy, że w social mediach tkwi potencjał reklamowy. Byłem świeżakiem na warszawskim rynku lekarzy od zwierząt egzotycznych. Obcym dla mnie rynku. Musiałem się jakoś pokazać, zaprosić do siebie. Internet dawał szansę na robienie takiej reklamy. Wiele lecznic nie miało jeszcze swoich facebookowych fanpage’ów albo były, ale prowadzone nieregularnie. Dawało to szansę na wejście w świat, który opierał się na słownych rekomendacjach lub zasadach poczty pantoflowej.

Wszystko zaczęło się od EgzooVeta, który jest czymś więcej niż zbiorem przemyśleń młodego lekarza. To przede wszystkim edukacja opiekunów zwierząt egzotycznych. Wymagało to sporej pracy, która się opłaciła. Jak udało się wykorzystać Panu tę szansę?

Okazało się w pewnym momencie, że ludzie lubią czytać to, co piszę, że trafiam do nich. Na początku był to fanpage taki trochę o przypadkach klinicznych itp. Później zacząłem poruszać kwestie związane z etyką, dobrostanem zwierząt i chwyciło. Cały czas wykorzystuję ten szansę, by uświadamiać ludzi, czym jest prawidłowa symbioza człowieka ze zwierzęciem domowym. Staram się poruszać tematy trudne, jak eutanazja.

Zależy mi na pokazaniu też ludzkiej strony zawodu, że lekarz weterynarii to też człowiek z własnym życiem i problemami, a nie robot w fartuchu. Jak tylko mogę walczę z zaniedbaniem, punktuje zło pseudohodowli, poruszam tematy, na które nie każdy się chce wypowiadać, a wypowiadać się trzeba.

Jeśli opiekunowie mają gdzieś szukać źródła wiedzy, to lepiej, żeby był to wpis lub nagranie przygotowane przez lekarza weterynarii. Czy takie było główne założenie powstania egzoovet.pl, a może wyglądało to zupełnie inaczej?

Takie jest założenie całego przedsięwzięcia EgzooVet. Na blogu znajdzie się artykuły dotyczące opieki, ale też wyżej wspomnianej etyki posiadania zwierząt. Poszerzyłem zakres edukacji o podcast EgzooVet dla opiekunów, kanał na YouTube, na którym nagrywam vlogi. Fanpage na Facebooku to taka moja forma obecnie rozmowy z widzami/słuchaczami, a Instagram to taka kolorowa relacja z mojej codziennej pracy. Wszystko się dopełnia.

Łatwo znaleźć w Internecie porady dotyczące „diagnostyki” i „leczenia” kotów i psów, dr Google nie próżnuje. Czy opiekunowie zwierząt egzotycznych to grupa, która równie chętnie szpera w odmętach sieci „w poszukiwaniu diagnozy”?

Tak. Trudno się im dziwić. Dotychczas lekarz od zwierząt egzotycznych albo chociażby lekarz od małych ssaków to był temat zarezerwowany dla dużych miast. Ciężko było znaleźć blisko siebie specjalistę. Obecnie ten trend się zmienia i wielu lekarzy wybiera także taką ścieżkę kariery. Lista takich lekarzy z roku na rok się powiększa, przez co mam nadzieję, że ten trend się odwróci i zamiast stukać w klawiaturę, ludzie będą pakować zwierzaka i zabierać do lekarza. Chociaż gdy obserwuję to, co dzieje się na psio-kocich grupach internetowych w stylu: „porady weterynaryjne”, wiem, że musi minąć jeszcze dużo czasu.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy