Własna praktyka weterynaryjna – wyobrażenia a rzeczywistość (cz. 2)

Połączenie intuicji i strategii – czy jest w ogóle możliwe?

Omówiliśmy niektóre z bardziej strategicznych, złożonych i trudnych aspektów bycia właścicielem praktyki weterynaryjnej. Powróćmy do intuicji i spróbujmy połączyć oba główne podejścia w porządną całość. Co możemy podpowiedzieć?

W powodzeniu praktyki wiele, jak w życiu prywatnym, zależy od naszej perspektywy i narracji, którą podpowiadamy sobie każdego dnia. Warto wrócić do korzeni i przypomnieć sobie, z jakiego powodu wybraliśmy studia weterynaryjne. Warto myśleć o swoich marzeniach. Kiedy szczegóły strategiczne stają się trudne, cenne może być dopuszczenie emocji (tylko dobrych) i skupienie się na szerszej perspektywie powodzenia biznesu.

Podobnie zasadne jest przypomnienie sobie, kiedy po raz pierwszy rozpoczynaliśmy swoją pracę – niezależnie od tego, czy była to działalność własna, czy praca etatowa w innej lecznicy. Co nas do tego inspirowało? Do czego dążyliśmy? Jakimi wartościami się wtedy kierowaliśmy? Czy uległy one zmianie? Czy nadal jesteśmy z nimi w przyjaźni, czy też powinny być skorygowane, ponieważ jesteśmy już nieco innymi ludźmi?

Taki emocjonalny kompas ugruntowuje w wartościach i inspiruje do dalszego radzenia sobie z codziennymi wyzwaniami. Także z tymi strategicznymi i intuicyjnymi jednocześnie.

Zbyt często lekarze weterynarii mają tendencję do skupiania się na stresie i porażkach, to branżowy wyróżnik i branżowa przypadłość. Świętowanie sukcesów biznesowych jest uprawnione tak samo, jak radość z profesjonalnego zabiegu czy ratunku w przypadku nagłym. Zatem nie należy przypisywać obu polom sukcesu różnych wag. Świętowanie z zespołem czy z rodziną daje oddech i stanowi dobrą siłę napędową do pomnażania założonych planów.