Najważniejsza jest szeroko pojęta bioasekuracja ‒ rozmowa z Agnieszką Lachowicz-Wolak - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Najważniejsza jest szeroko pojęta bioasekuracja ‒ rozmowa z Agnieszką Lachowicz-Wolak

W swojej praktyce leczy Pani różne gatunki zwierząt. Czy Pani zdaniem współczesny lekarz weterynarii powinien być wszechstronny, czy dążyć do stania się specjalistą w jednej wybranej przez siebie dziedzinie?

Na to pytanie nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Wszystko zależy od miejsca, w którym pracujemy, od potrzeb danego rynku oraz od naszych predyspozycji i zainteresowań. Możemy zajmować się leczeniem różnych gatunków zwierząt, ale albo do pewnego stopnia, albo właśnie w jednej wybranej dziedzinie. W ramach mojego zakładu leczniczego dla zwierząt zajmuję się leczeniem różnych gatunków, ale raczej jako „lekarz podstawowej opieki zdrowotnej”. Współpracuję ze specjalistami z różnych dziedzin oraz nie boję się kierować swoich pacjentów do specjalistów, jeśli wiem, że moja wiedza i doświadczenie z danego zakresu są niewystarczające. Tak jak wspomniałam wcześniej, klienci zawsze wiedzą, dlaczego konieczna jest specjalistyczna pomoc i nigdy nie odbierają skierowania ich do specjalisty jako mojej słabości czy pozbycia się przeze mnie problemu. Osobiście najlepiej czuję się w zakresie diagnozowania i leczenia chorób zakaźnych zwierząt i z tym wiążę swoją przyszłość. 

Niektórym wydaje się, że praca w terenie to coś nie dla kobiet. Jakie jest Pani spojrzenie na ten temat, czy to stwierdzenie jest już przeżytkiem, a może jest stale żywe i nadal pokutuje w świadomości niektórych osób? 

Bardzo nie lubię jakiegokolwiek kategoryzowania pod względem płci. Niestety bywają jeszcze osoby, które sądzą, że dobrze leczyć zwierzęta mogą tylko mężczyźni. Na szczęście takich osób jest coraz mniej. W przypadku diagnozowania i leczenia płeć lekarza nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Oczywiście siła fizyczna i kondycja są pomocne w naszej pracy, ale nie są domeną wyłącznie mężczyzn. Ponadto uważam, że naszym głównym „narzędziem pracy”, jako lekarzy weterynarii, jest nasz mózg.

Posocznica krwotoczna jest chorobą, która podobnie jak inne zakaźne jednostki chorobowe, stanowi jedną z barier rozwoju stada. Co z osobnikami, które pozostają w latencji? Czy możliwe jest bezobjawowe bytowanie tego drobnoustroju w organizmie zwierząt, które wcześniej przechorowały posocznicę krwotoczną? 

Oczywiście, że jest możliwe. Nosicielstwo serotypów P. multocida odpowiedzialnych za występowanie posocznicy krwotocznej jest powszechne w rejonach jej endemicznego występowania. Szacuje się, że w stadach, w których dochodziło wcześniej do zachorowań, około 5% bydła jest nosicielami tego patogenu i to one mogą później być odpowiedzialne za ponowne pojawienie się choroby w stadzie. Nie wiemy, jakie dokładnie czynniki muszą wystąpić, aby u osobnika w stanie latencji doszło znów do wystąpienia objawów klinicznych. Dlatego zaleca się utrzymywanie zwierząt w odpowiednich warunkach oraz dbanie o ich dobrostan, aby nie dochodziło u nich do spadku odporności. 

Dla Niemców pojawienie się ognisk choroby Bollingera było zaskoczeniem, ponieważ uważali, że ta epizootia została na dobre wyeliminowana. Czy choroba, której ogniska pojawiały się w ostatnich latach u naszych zachodnich sąsiadów, słusznie jest dziś uznawana za niewielkie zagrożenie dla naszych rodzimych stad? 

Myślę, że u nas ta choroba nie tyle jest uznawana za niewielkie zagrożenie, ile po prostu zapomina się o niej w diagnostyce różnicowej. Zwróćmy uwagę, że choroba Bollingera może przebiegać nie tylko w postaci posocznicowej, ale również w postaci płucnej. W stadach bydła bardzo często mamy do czynienia z chorobami układu oddechowego. Natomiast rzadziej wykonywane są badania określające czynniki zakaźne odpowiedzialne za wystąpienie zespołu oddechowego bydła (BRD). Jednym z gatunków bakterii izolowanych w przebiegu BRD jest oportunistyczna P. multocida.

Choć w większości przypadków zapewne są to inne serotypy niż te odpowiedzialne za występowanie choroby Bollingera, to jednak nie są prowadzone na szeroką skalę badania określające te serotypy w przebiegu BRD. Możliwe, że część „zwykłych” zapaleń płuc, z którymi spotykamy się w naszej pracy, to właśnie postać płucna choroby Bollingera, czyli pierwotne zakażenie P. multocida. Postać płucna nie jest tak spektakularna jak posocznicowa, niemiej jednak zwierzęta po przechorowaniu zapalenia płuc są mniej wydajne i obniżają rentowność stada. 

Znajdź swoją kategorię

2608 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.