Świadomie podchodzę do każdej, nawet pozornie prostej operacji – lek. wet. Michał Dubiel - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Świadomie podchodzę do każdej, nawet pozornie prostej operacji – lek. wet. Michał Dubiel

michał dubiel
fot. Dawid Skoczylas
Lek. wet. Michał Dubiel PgC SAS jest absolwentem wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego, w którym rozpoczynał swoją edukację jako lekarz, aby z czasem podjąć studia specjalizacyjne z zakresu chirurgii na Harper Adams University w Wielkiej Brytanii, gdzie uzyskał tytuł Postgraduate Certificate in Small Animal Surgery. Od ponad pięciu lat wspiera wrocławskie przychodnie w diagnostyce i leczeniu pacjentów ortopedycznych, realizując w praktyce dwie najbliższe mu dziedziny medycyny – diagnostykę oraz chirurgię ortopedyczną. Swoją pasją do chirurgii dzieli się także w Internecie, gdzie na profilu @onniegryzie edukuje i wspiera opiekunów w lepszym zrozumieniu problemów ortopedycznych, z którymi zmagają się ich zwierzęta. Jego pasjami poza gabinetem są kolarstwo górskie oraz muzyka elektroniczna.

Swoją drogę na weterynaryjnym szlaku rozpoczynał Pan na wrocławskim Uniwersytecie Przyrodniczym, potem było Harper’s Adams University. Jakie były Pana początki jako studenta, a potem lekarza-chirurga?

Moja kariera studenta medycyny weterynaryjnej zaczęła się, kiedy zabrakło mi punktów na kierunek lekarski. Obiecałem sobie, że ponownie będę aplikował za rok, ale wystarczyły dwa tygodnie na weterynarii, abym uznał, że mi się podoba i zostaję. Zaskakująca dla mnie była reakcja babci i dziadka, lekarzy rodzinnych, którzy bardzo cieszyli się, że aplikuję na medycynę, ale wiadomość, że się nie dostałem, przyjęli… z ulgą, mówiąc: „I dobrze, po co ci te problemy, z którymi my się borykamy”. Po latach zrozumiałem, że medycyna, czy to ludzi, czy zwierząt, to nie tylko samo leczenie. Po ukończeniu studiów i rozpoczęciu pracy jako lekarz weterynarii moja świadomość zawodowa dopiero się kształtowała. Przejmujemy nawyki od naszych mentorów i ogromne znaczenie ma to, od kogo będziemy się uczyć na studiach, w czasie praktyk i na początku naszej praktyki lekarskiej.

Rozpoczynając studia specjalizacyjne, byłem w zupełnie innym miejscu w życiu. Odbyłem dwa staże w Wielkiej Brytanii w klinikach referencyjnych, a praca już wtedy zajmowała większą część mojego czasu. Wiedziałem, w jakim celu kształcę się na studiach specjalizacyjnych, wiedziałem, że proces dydaktyczny jest długi i zdobycie tytułu specjalisty nie zastąpi doświadczenia, ale pomimo tej wiedzy początki samodzielnej pracy chirurgicznej były dla mnie bardzo stresujące. Jak zapewne wiele koleżanek i kolegów bardzo gwałtownie przekonałem się, że asystowanie przy nawet bardzo skomplikowanej operacji jest zdecydowanie mniej wymagające niż bycie głównym operatorem przy relatywnie prostym zabiegu. Kilkukrotnie nauczyłem się pokory i bardziej świadomie podchodzę do każdej, nawet pozornie prostej operacji.

Od początku studiów wiedział Pan, że chce zostać chirurgiem? A może wszystko było dziełem przypadku?

Chirurgia i ortopedia fascynowały mnie od początku. Podejrzewam, że ma to związek z zainteresowaniem mechaniką. W dzieciństwie dużo czasu spędzałem w garażu i warsztacie, naprawiając najpierw rowery, potem samochody. Moja droga do ortopedii nie była prosta. Początki mojej kariery lekarskiej mało nie zakończyły się zmianą zawodu, ale finalnie znalazłem się w życiu tam, gdzie chciałem się znaleźć.

W Wielkiej Brytanii praktykował Pan przez ponad 7 lat, m.in. u dr. Noela Fitzpatricka. Jak rozwinęły Pana, jako lekarza i chirurga, doświadczenia oraz wiedza zdobyta w tym czasie?

Wyjazd do Wielkiej Brytanii to był „wóz albo przewóz”. Początki mojej kariery weterynaryjnej nie były ani satysfakcjonujące, ani obiecujące. Znalazłem się w miejscu, gdzie powiedziałem, że mam dość i myślę nad zmianą zawodu, ale dam temu jeszcze jedną szansę i wyjadę za granicę. I to był strzał w dziesiątkę – pokochałem weterynarię na nowo. Zobaczyłem, że ta praca może być ciekawa, ekscytująca, ale również można dzięki niej godnie żyć. W Anglii nauczyłem się etosu pracy, którym kieruję się każdego dnia – wykonywać swoją pracę sumiennie, rzetelnie i wykorzystując medycynę opartą na dowodach.

Diagnostyka obrazowa jest niezwykle ważnym narzędziem uzupełniającym i wspierającym działania chirurga. Czy dlatego postanowił Pan rozwijać swoją wiedzę i doświadczenie także w jej zakresie?

Ortopedia i diagnostyka obrazowa są nierozłączne. Błędy w diagnostyce mogą mieć katastrofalne skutki. Mimo dynamicznego rozwoju edukacji na uczelniach i poza nimi od kilkudziesięciu lat powielane są w diagnostyce te same błędy, np. ocena pod kątem złamania na podstawie jednej projekcji czy ordynowanie zabiegu tylko na podstawie badania rentgenowskiego, z pominięciem badania klinicznego. Presja szybkości i jakości wymagały od każdego lekarza sprawnego i właściwego wykonywania zdjęć RTG. Ta nauka nie poszła w las i jest dla mnie obecnie dużym ułatwieniem w pracy chirurgicznej.

Jak ważne są dla Pana doskonalenie technik chirurgicznych, szkolenie i edukacja oraz ścisła współpraca z innymi specjalistami w dziedzinie medycyny weterynaryjnej. Jak wykorzystuje Pan możliwości, jakie one przed Panem stawiają?

Mam świadomość, że przy tak dynamicznym rozwoju medycyny weterynaryjnej jeden człowiek nie jest w stanie być ze wszystkim na bieżąco. Dlatego współpraca i poszanowanie opinii innych przynosi dobre rezultaty. Daje to szerszą perspektywę i pozwala dostrzec to, co może nam umknąć, jeśli będziemy patrzeć na każdego pacjenta jedynie przez pryzmat swojej specjalizacji. Przy okazji polecam There is a fracture, I need to fix it na YouTube, który doskonale obrazuje stereotyp chirurga ortopedy. Za każdym stereotypem stoi trochę prawdy, ale ja wiem, że nie mógłbym wykonywać dobrze swojej pracy bez współpracy ze świetnym zespołem anestezjologów i anestezjolożek, a konsultacja z internistami i internistkami niejednokrotnie pozwoliła mi podjąć właściwą decyzję w sprawie leczenia pacjenta.

„Zgoda buduje, niezgoda rujnuje” – to przysłowie ani trochę nie straciło na ważności. Może to zabrzmi infantylnie, ale „weterynaria może być fajna” i można, pomimo trudności, czerpać dużo frajdy z wykonywania tej pracy. Łatwiej jest to osiągnąć, jeżeli otaczają nas ludzie, wśród których dobrze się czujemy, stosujemy w pracy komunikację bez przemocy i szanujemy odmienność opinii. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z koncepcją przemocy w komunikacji, zarówno w celu wdrożenia jej w życie, jak i rozpoznania, kiedy ktoś stosuje taką komunikację w stosunku do nas.

Współczesna chirurgia stoi przed wieloma fascynującymi wyzwaniami i perspektywami rozwoju. Dążymy do ciągłego doskonalenia technik, zwiększenia precyzji i skuteczności operacji oraz minimalizacji skutków ubocznych dla pacjentów. Czy dzięki postępowi technologicznemu i badaniom naukowym możemy być pewni, że przyszłość chirurgii będzie jeszcze bardziej obiecująca?

Zdecydowanie tak! Coraz częściej spotykamy się z opinią, że medycynę od medycyny weterynaryjnej odróżniają jedynie pacjenci. Mamy do dyspozycji praktycznie te same narzędzia, jakimi dysponują nasi koledzy i koleżanki leczący i operujący ludzi. Dla mnie najbardziej namacalnym przykładem jest dynamiczny rozwój świadomości anestezjologicznej i to, jak ważna jest opieka przed-, śród- i pozabiegowa w procesie leczenia pacjenta. Chcę odczarować mit chirurga-cudotwórcy i podkreślam, że jest to jedynie jeden z etapów w procesie leczenia.

Jakie są Pana zdaniem najważniejsze innowacje w chirurgii, które obecnie mają największy wpływ na praktykę chirurgiczną?

W mojej dziedzinie wskazałbym technologię produkcji implantów i druku 3D. Ze względu na różnorodną anatomię w obrębie jednego gatunku – w wypadku psów dysponujemy implantami ortopedycznymi dla danej okolicy ciała i wielkości pacjenta. Jeśli jednak jest to pacjent „wyjątkowy”, możemy w ciągu kilku dni przygotować drukowany implant 3D. Technologia produkcji i wytrzymałość implantów uległy znacznej poprawie. Efektem jest na przykład znacznie rzadsza konieczność stosowania po operacjach opatrunków usztywniających, które często bywają przyczyną poważnych komplikacji.

Podobnie jak w przypadku chirurgii ludzkiej, chirurgia weterynaryjna stara się rozwijać metody małoinwazyjne. Jak Pan myśli, które techniki są przyszłością także w medycynie weterynaryjnej?

Obserwujemy dynamiczny rozwój technik laparoskopowych i artroskopowych, które znacznie przyspieszają rekonwalescencję pacjentów. Szczęśliwie coraz rzadziej słyszymy, jak to ktoś robi „dwie kotki jedną nicią w 3 minuty z cięcia na centymetr”, a jest to zastępowane przez „poszerzamy zakres zabiegów wykonywanych drogą laparoskopową”. Może i zabieg sterylizacji nie jest jedynym słusznym kierunkiem dla laparoskopii, ale jest za to doskonały do nauki tej techniki przed podejmowaniem się bardziej skomplikowanych procedur. Mogę zdecydowanie powiedzieć, że pacjenci operowani artroskopowo szybciej, sprawniej i mniej dotkliwie przechodzą proces rekonwalescencji.

Jakie są największe wyzwania, z jakimi musi się Pan zmagać w pracy jako chirurg weterynaryjny?

Największe wyzwania są w mojej głowie. Wsparcie w radzeniu sobie z nimi znalazłem w psychoterapii i wszystko wskazuje na to, że jeszcze długo pobędziemy razem. Po powrocie do Polski moim podstawowym lękiem było „czy ja w ogóle będę miał pacjentów”, co w niedługim czasie przerodziło się w rozdarcie pomiędzy pracą a życiem. Po drodze jest oczywiście obawa przed porażką w leczeniu, błędami, radzenie sobie z nieprzewidzianymi trudnościami. Jest bardzo ważne, żeby to wybrzmiało i powiem to jeszcze raz – te wyzwania są w mojej głowie. Więcej na ten temat przeczytacie w wywiadzie przeprowadzonym ze mną przez Vethink Academy, do czego serdecznie zachęcam.

Wyzwaniami są też współpraca z klientami i rehabilitacja po operacji. Chirurg musi umieć słuchać i odpowiadać na pytania i obawy właścicieli, a jednocześnie dostarczać im rzetelne informacje, aby pomóc im podjąć najlepszą decyzję dla dobra swojego zwierzęcia. Dlaczego edukacja właścicieli zwierząt jest taka ważna?

W rozmowie z klientem, tak jak Pani wspomniała, ważna jest umiejętność uważnego słuchania. To jest o wiele trudniejsze, niż może się wydawać, i nie jest to umiejętność, którą każdy z nas posiada. Warto ją rozwijać, żeby móc lepiej zrozumieć punkt widzenia opiekunów naszych pacjentów i tak poprowadzić rozmowę, aby poczuli się uspokojeni i zaopiekowani. Upewnienie się na koniec, że klienci wszystko zrozumieli, przekazanie ich tych informacji na piśmie w jasny i czytelny sposób pozwala uniknąć błędów i komplikacji w okresie pooperacyjnym czy procesie leczenia.

Od ponad dwóch lat prowadzi Pan profil na Instagramie – @onniegryzie. Czego on dotyczy i komu jest dedykowany?

Profil powstał spontanicznie, chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami, pokazać kulisy pracy właścicielom zwierząt, ale do grona obserwujących dołączyli również lekarze i lekarki, dlatego publikuję tam zarówno informacje dla opiekunów, np. jak postępować ze szczeniakiem, jak i dla lekarzy/lekarek, np. jak układać pacjentów, aby uzyskać prawidłowe projekcje RTG. Lubię dzielić się wiedzą i przekazywać ją w przystępny i zrozumiały sposób. Pamiętam, czego mi brakowało, czego mi ktoś kiedyś nie powiedział, co znacznie ułatwiłoby mi zrozumienie danej kwestii. Tworzenie materiałów edukacyjnych jest rozwijające również dla autorów, dlatego bardzo zachęcam do takiej aktywności.

Zdarza się, że z misją edukacyjną odwiedza Pan też przedszkola. Dzieci są bardzo wnikliwymi słuchaczami. Czego mogą się od nich nauczyć dorośli opiekunowie zwierząt?

Celem tych wizyt było wskazanie dzieciom, że zwierzęta też potrzebują pomocy lekarskiej. Zaskakujące było, jak duża jest u dzieci świadomość w tej kwestii. One słuchają bardzo uważnie i słyszą więcej, niż nam się wydaje, dlatego warto przekazywać im dobre nawyki już w bardzo młodym wieku.

Praca chirurga weterynaryjnego często wiąże się z trudnymi emocjami. Nie zawsze wszystkie operacje kończą się sukcesem, a czasami konieczne jest podejmowanie trudnych decyzji dotyczących eutanazji. Chirurg musi radzić sobie ze stresem, empatią wobec właścicieli i zwierząt oraz zarządzaniem własnymi emocjami. Co chciałby Pan powiedzieć lekarzom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z chirurgią? Czy są jakieś istotne elementy, które pod różnymi kwestiami są w stanie przygotować do wykonywania zawodu chirurga?

Warto mówić głośno o tym, jak ważne w naszej pracy są umiejętności miękkie. Doskonalenie w tym zakresie jest równie istotne jak rozwijanie wiedzy zawodowej i umiejętności praktycznych. Wykonując nasz zawód i angażując się w pracę, bierzemy na siebie duży ładunek emocjonalny. Lecząc pacjentów, zdejmujemy z barków właścicieli ciężar i bierzemy na swoje. Dobrze, żeby na początku naszej kariery był w pobliżu ktoś, kto może nas wesprzeć. Zdarza się, że młodzi lekarze i lekarki pracują samodzielnie i nie mają takiego wsparcia. Nie bójmy się prosić o pomoc, kiedy czujemy, że ten ciężar nas przytłacza, a kiedy zauważymy, że ktoś z naszego otoczenia nie radzi sobie z tymi emocjami, to wyciągnijmy rękę i zapytajmy, czy nie chce o tym pogadać. Czasami wystarczy rozmowa przy kawie w „socjalu”, a innym razem ktoś może potrzebować pomocy terapeutycznej.

W ostatnim wywiadzie z Vethink wspominał Pan o swoim sposobie na dbanie o równowagę psychofizyczną. Ma Pan szerszą perspektywę na ten temat i doświadczenie z pracy na Wyspach Brytyjskich. Czy kraje takie jak Wielka Brytania bardziej otwarcie podchodzą do tematu zdrowia psychicznego swoich pracowników? Ile jest jeszcze do zrobienia w tym zakresie na polskim rynku pracy?

Około 2015 roku w Wielkiej Brytanii zalecono, aby na/we wszystkich szafkach z lekami narkotycznymi znajdowała się informacja, gdzie szukać pomocy, jeśli nie dajemy sobie rady. Dosłownie – „Can’t cope? here’s a number you can call anytime.” Obserwując polskie social media weterynaryjne, można zauważyć, że główną przyczyną rezygnacji z zawodu i chęci zmiany profesji nie są porażki w leczeniu pacjentów, a trudne relacje z ich właścicielami. Każdy z nas jest inny – jedni dobrze radzą sobie z hejtem i negatywnymi ocenami, a inni głęboko to przeżywają, przechodzą stany lękowe lub wpadają w depresję.

Często nie widać tego na zewnątrz, a są to stany kliniczne, których nie wolno bagatelizować, gdyż ich konsekwencje bywają tragiczne. Rozwój powszechnej świadomości zdrowia psychicznego w weterynarii jest jeszcze w powijakach, pokutuje przekonanie, że bez względu na okoliczności trzeba „dawać radę”. Nikt nie musi dawać rady zawsze i wszędzie, nikt nie był, nie jest i nie będzie nieomylny, popełnianie błędów jest wpisane w zawody lekarskie. Ważne jest, aby te błędy rozpoznawać i dokładać starań, aby się nie powtarzały. Uważam, że już na wczesnym etapie studiów te tematy powinny być poruszane i podkreślane choćby po to, żeby lekarze i lekarki wiedzieli, gdzie mogę sięgnąć po pomoc, kiedy jej potrzebują. Podejmowanych jest wiele pożytecznych inicjatyw, jakich jak Vethink, dzięki którym uświadamia się lekarzy i lekarki o tym, jak ważne jest zdrowie psychiczne i jak możemy o nie zadbać.

Zachowanie zdrowej równowagi między pracą a życiem prywatnym jest niezwykle istotne dla każdego lekarza. Czy ma Pan jakieś pasje, które pozwalają Panu oderwać się od życia zawodowego?

Moją największą pasją jest jazda na rowerze górskim, którą próbuję zarazić swojego synka w nadziei, że w przyszłości będziemy robić to wspólnie. Podczas jazdy po górach trzeba być „tu i teraz”, jest w tym dużo przyjemności i trochę walki o przeżycie, więc nie ma miejsca na myślenie o pracy. Czerpię także ogrom radości ze spędzania czasu z rodziną. Ale wciąż stałym towarzyszem tych przygód jest poczucie winy, że jestem tu i teraz, a nie w pracy, bo tam „ktoś może potrzebować pomocy”. Praca terapeutyczna pozwoliła mi to kontrolować i z czasem czuję, że jest coraz lepiej, choć jest to proces powolny. Ostatnio mocno przemówił do mnie cytat „Za 20 lat jedynymi, którzy będą pamiętać, że zostawałeś dłużej w pracy, będą Twoje dzieci.” Otworzyło mi to oczy jeszcze szerzej i sprawiło, że kładę jeszcze większy nacisk na oddzielenie tych dwóch sfer.

Czego możemy życzyć Panu Doktorowi?

W sferze zawodowej – żebym zawsze czerpał satysfakcję z wykonywanej przez pracy, a prywatnie – żebym za kilkadziesiąt lat, mimo nieuchronnie popełnionych błędów mógł powiedzieć, że w sumie to fajnie było i jestem szczęśliwym człowiekiem.

I tego Panu życzę. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Monika Mańka

Znajdź swoją kategorię

2609 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.