Podawanie leków gryzoniom

Leczenie gryzoni jest specjalnością dość niszową. Istnieją w naszym kraju wyspecjalizowane gabinety oraz wyspecjalizowani lekarze i słuszną praktyką jest odsyłanie do nich pacjentów w przypadku, gdy nie ma się stosownego doświadczenia w tej dość delikatnej materii. Tym niemniej lekarze z mniejszych miejscowości nie mogą sobie często pozwolić na „odesłanie” klienta do większego ośrodka, poza tym nie zawsze klient jest skłonny odwiedzić innego lekarza, nierzadko stan pacjenta wymaga natychmiastowej interwencji. Skutecznie leczony pacjent pomaga budować dobry wizerunek lekarza u klientów. Aby jednak pacjentowi pomóc, a przede wszystkim nie zaszkodzić, trzeba poznać kilka zasad obowiązujących w terapii gryzoni.

Kardynalnym i niewybaczalnym błędem jest leczenie gryzoni na zasadzie: „to taki trzystugramowy pies, więc chodzi tylko o przeliczenie dawki”. Gryzonie mają szybszy metabolizm i w związku z tym czasem wymagają nieco wyższych dawek leku. Widać to najlepiej na przykładzie stosowania niektórych środków narkotycznych, w przypadku których dawki są (w przeliczeniu) nawet kilkakrotnie wyższe niż stosowane u psów czy kotów.

Kolejnym błędem, będącym kontynuacją poprzedniego, jest kopiowanie całych schematów leczenia psów i kotów na schematy postępowania z gryzoniami. Wiele popularnych leków jest wręcz zabójcza dla gryzoni (np.: penicylina, streptomycyna czy linkomycyna dla większości gatunków). Warto pamiętać, że nawet tak z pozoru bezpieczna substancja, jak 5-proc roztwór glukozy, może być przyczyną poważnych problemów u koszatniczek, u których łatwo wywołać w ten sposób cukrzycę.

Innym często zdarzającym się błędem jest dawkowanie leków „na oko”. W przypadku tak małych zwierząt, jak np. chomiki, odmierzona „kreseczka” leku może oznaczać przedawkowanie o 100-200%. Jeśli ktoś decyduje się na terapię gryzonia, to nieodzowne będą strzykawka do tuberkulinizacji (lub insulinówka) oraz ołówek, kartka papieru i kalkulator do przeliczania dawek. Oczywiście w gabine...