Hakuna Matata – wywiadu udzieliła Katarzyna Miazga #VetAway #vetpress - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Hakuna Matata – wywiadu udzieliła Katarzyna Miazga #VetAway #vetpress

Katarzyna Miazga
fot. dzięki uprzejmości Katarzyna Miazga
W tym #vetpress przestawiamy wszystkim niesamowitą lekarkę weterynarii, której pasja z dzieciństwa przerodziła się w projekt VetAway. Katarzyna Miazga swoją miłością do Afryki i zaangażowaniem dzieli się z innymi lekarzami, studentami, a także podczas swoich spotkań w szkołach, z najmłodszym pokoleniem. Swoimi działaniami chce przyczynić się do lepszego zrozumienia otaczającej nas przyrody, co jak ma nadzieję przełoży się w przyszłości na lepszą ochronę praw zwierząt.

🐘 Zapraszamy do odwiedzenia profilu
VetAway na Facebooku! 🐘

Ty i Twoja pasja dorastałyście razem. Pamiętasz moment zapalny, w którym pierwszy raz pomyślałaś/poczułaś, że leczenie dzikich zwierząt mogłoby stać się Twoim sposobem na realizację marzeń o byciu lekarką weterynarii?

Może zabrzmi to trochę banalnie, ale wszystko zaczęło się od ukochanej bajki z dzieciństwa – „Króla Lwa”. Ponadto w domu mieliśmy dużo pamiątek z afrykańskich podróży służbowych mojego taty. O tym, że chcę być lekarką weterynarii wiedziałam już w przedszkolu. Po drodze pojawiły się jeszcze inne pomysły na życie, m.in. aktorstwo, ale ostatecznie to weterynaria wygrała. Do tego znowu przyczyniło się środowisko w jakim dorastałam, cała moja rodzina jest związana z medycyna, ludzką co prawda, ale nazwy skomplikowanych zabiegów czy dyskusje na temat pacjentów przy obiedzie były dla mnie codziennością. Idąc na studia gdzieś cały czas miałam z tyłu głowy Afrykę i marzenie o wyjeździe do pracy właśnie tam.

Na dobrą sprawę realizację swoich marzeń wdrożyłaś w życie podczas studiów na SGGW i z pośród licznych możliwości wolontariatu wybrałaś właśnie Afrykę. Jak zaczęła się Twoja przygoda z rezerwatem Shamwari?

Kiedy miałam kilkanaście lat, na jednym z kanałów przyrodniczych emitowano program o pracy lekarzy weterynarii w rezerwacie w RPA i studentów, którzy do tego rezerwatu przyjeżdżają by zobaczyć jak to jest badać lwa czy słonia. Byłam pewna, że też tam pojadę i będę pracować z dzikimi zwierzętami. Na studiach dopadła mnie trochę proza życia, to znaczy kolokwia, nauka na bardziej rodzimych gatunkach i uznałam, że na tym właśnie muszę się skupić. Na 3. roku, przygotowując obiad, zobaczyłam w TV powtórkę tegoż programu o lekarzach z RPA i uznałam że to znak. Pobiegłam do pokoju, włączyłam komputer i znalazłam kontakt do rezerwatu Shamwari. Wysłałam maila z zapytaniem co trzeba zrobić by przyjechać, czy wysłać CV itp. Byłam gotowa na odpowiedź odmowną lub skomplikowany proces rekrutacji, a tymczasem dostałam odpowiedź: „O, nie mieliśmy jeszcze nikogo z Polski, zapraszamy!”. I tak się to wszystko zaczęło…

Po raz pierwszy pojechałam jako uczestniczka kursu organizowanego przez rezerwat dla studentów weterynarii no i przepadłam totalnie. Już nie było odwrotu. Po powrocie do domu obiecałam sobie że jeszcze tam wrócę. Początkowo Johan, lekarz weterynarii z rezerwatu, nie zgodził się mnie przyjąć ponownie. Przyjęłam to do wiadomości, ale po pewnym czasie spróbowałam raz jeszcze, właściwie to po prostu napisałam w jakich datach mogłabym przyjechać. Chyba zrozumiał że nie odpuszczę i się zgodził. Tydzień spędziłam w Namibii biorąc udział w przeglądzie zdrowia dzikich kotów w jednym z rezerwatów, a kolejny miesiąc spędziłam w Shamwari. Zaprzyjaźniłam się ze wszystkimi i zostałam członkiem zespołu. Chociaż było to kilka lat temu, to cały czas mamy ze sobą kontakt i wiem, że możemy na siebie liczyć. 

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy