#VETTEAM – w pracy jesteśmy wobec siebie równi – rozmowa z vetteamem Przychodni Weterynaryjnej Aura - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

#VETTEAM – w pracy jesteśmy wobec siebie równi – rozmowa z vetteamem Przychodni Weterynaryjnej Aura

Przedstawiamy naszym czytelnikom vetteam Przychodni Weterynaryjnej Aura, który dzięki holistycznemu i indywidualnemu podejściu, z pasją i zaangażowaniem może dbać o zdrowie swoich pacjentów. Jego najmocniejszą stroną jest zgrany i świetnie uzupełniający się zespół ludzi, którego reprezentację mamy przyjemność przedstawić wszystkim czytelnikom naszego czasopisma.

Przychodni Weterynaryjnej Aura
fot. Piotr Kaczmarek/Agencja Fotograficzna SNAPshot

lek. wet. Rafał Bernacki
założyciel Przychodni Weterynaryjnej Aura
specjalista chorób psów i kotów
oraz chirurgii weterynaryjnej

Bez dobrego przewodnictwa trudno jest zbudować silny, gotowy do podejmowania wyzwań vetteam. Jakie zadania stawia Pan przed sobą w codziennej pracy i budowaniu zespołu, aby tworzyć jak najlepszą atmosferę do rozwoju Przychodni?

Nie jestem typem lidera z korporacyjnej gazetki. Wiele osób zna mój charakter i może opisać słowem „konsyliacyjny”. Stronię od budowania niepotrzebnego napięcia i wewnętrznych konfliktów. Tylko tyle, i aż tyle, mogę zrobić ze swojej strony, by dość liczny zespół nie dzieliły drobne lub większe nieporozumienia. Jestem świadomy, że po kilku latach współpracy zespół może trawić syndrom wypalenia zawodowego, może to dotknąć wszystkich tu pracujących. I dlatego staram się robić wszystko, aby ów problem nie pojawił się u nas.

Jak udaje się Panu łączyć obowiązki praktykującego lekarza weterynarii oraz aktywnego biznesmana?

Nie udaje mi się (śmiech). Miałem szczęście i zatrudniłem bardzo dobrego managera, któremu powierzyłem prowadzenie lecznicy. Konsultuje się ze mną tylko w sprawach strategicznych, resztą zajmuje się sam i, jak widać, nieźle mu to wychodzi. Dużą rolę w życiu naszej firmy odgrywa również moja żona Ewa. To jej zawdzięczamy stylizację całej przychodni i dbałość o najdrobniejszy detal. Tak więc jestem wolny od wszelkich spraw administracyjnych i mogę się skupić wyłącznie na leczeniu zwierząt.

Jakie aspekty przewodzenia Zespołowi Przychodni Aura dają Panu najwięcej satysfakcji?

Staram się wspierać rozwój całego zespołu. Mam tu problem z określeniem mojej roli jako przewodniej. W pracy jesteśmy wobec siebie równi, przez co zyskujemy na otwartości, co skutkuje szybkim przepływem informacji w sytuacjach kryzysowych. To chyba daje mi największą satysfakcję.

Mahatma Gandhi powiedział kiedyś „…przywództwo… oznacza dogadywanie się z ludźmi”. Jak duże znaczenia dla Waszego zespołu ma otwarta komunikacja?

Ma i dla mnie znaczenie niezwykle ważne. Wydaje mi się, że potrafię słuchać. Wiadomo, że w tak licznym zespole ścierają się ze sobą bardzo różne charaktery. Naturalne jest to, że powstają konflikty. Recepty na łatwy sposób zażegnania problemów w zespole nie ma. Trzeba jak najszybciej obniżyć temperaturę sporu i tu liczę na własne predyspozycje. Z doświadczenia wiem, że spokojna i konstruktywna rozmowa bywa kluczowa w takich sytuacjach. A trzeba pamiętać, że nierozwiązane problemy nabrzmiewają i powracają ze zdwojoną siłą w najmniej odpowiednim momencie.

Jesteście niesamowicie zgraną drużyną. Jak buduje się taki zespół? Bez jakich elementów jego funkcjonowanie w obecnym kształcie nie byłoby możliwe?

Otwartość, szczerość i zaufanie. To fundament, na którym nie tylko budujemy nasz zespół i kontakty z klientami, ale także pole, na którym codziennie staramy się spotykać ze sobą. Na początku nie miałem żadnych doświadczeń w doborze zespołu, kierowałem się w zasadzie intuicją. Według mojego doświadczenia, budowanie zespołu to długi proces. Moją rolą jest między innymi zapewnienie dobrych warunków pracy. Tworzy to szansę na przetrwanie zespołu.

Macie takie dni, w których spotykacie się w swoim vetteamie. Mógłby nam Pan opowiedzieć o tych spotkaniach – jakie są ich główne zadania i cele?

Zebrania mają charakter merytoryczny. Omawiamy tam bieżące sprawy dotyczące działania lecznicy lub wprowadzania nowych procedur. Przy tak dużym zespole komunikacja jest elementem kluczowym.

Przychodnia Aura stale się rozwija, jest miejscem, w które wprowadza się innowacje i dba o dobro pacjentów, pracowników i ekologii. Jakie projekty do tej pory udało się Wam zrealizować, a jakie czekają jeszcze na swoje wykonanie?

Największym projektem na przestrzeni ostatnich pięciu lat była dwukrotna rozbudowa lecznicy. Ta ostatnia, zakończona w 2021 r., umożliwiła nam uruchomienie drugiej sali chirurgicznej. Przy takich zmianach trzeba również opracować zasady obsługi pacjenta, począwszy od wejścia do poczekalni, po jego długotrwały pobyt na szpitalu. To, nad czym teraz pracujemy, to projekt Aura – Edukacja, czyli plan organizowania szkoleń dla klientów lecznicy, ale również dla lekarzy weterynarii.

Działacie razem także poza Przychodnią, ostatnio jako zespół uczestniczyliście np. w Enea Bydgoszcz Triathlon, wspólną akcją był też zeszłoroczny #Gaszynchallenge. Jak takie inicjatywy wpływają na zgranie Waszego zespołu?

Staramy się wykorzystać wszystkie możliwości, by zespół był lepiej zintegrowany. Nie ograniczamy się do standardowych spotkań przy piwie i grillu. Korzystamy z każdej okazji, by wspólne wyzwania łączyły, a wręcz cementowały nasz zespół.

Pan Doktor nie tylko w Przychodni, ale także w życiu dba o to, by wszystko grało. Opowie nam Pan coś więcej o swoich pasjach muzycznych?

Wszyscy moi znajomi wiedzą, że bardzo lubię śpiewać. Niestety chęci nie zawsze idą w parze z talentem. Wspólne śpiewanie jest doskonałym pretekstem do spotkań z przyjaciółmi. Uczy nas pokory wobec siebie i nabieramy zdolności do wybaczania błędów innym (śmiech). Obecnie więcej czasu poświęcam słuchaniu muzyki z płyt winylowych. Muzyka zapisana analogowo na starych płytach jest prawdziwym obrazem tego, co artysta chciał przekazać. Prawda i autentyczność, może właśnie to mnie w ludziach i muzyce najbardziej porusza.

Jak zaczęła się Pana przygoda z medycyną weterynaryjną?

To nie był przypadkowy wybór. Dojrzewało to we mnie od szkoły średniej. Studia jedynie ugruntowały moje przekonanie, że chcę się poświęcić leczeniu małych zwierząt.

Wśród pasji medycznych to chirurgia od zawsze była największą miłością Pana Doktora?

Można powiedzieć, że w pełni zacząłem się realizować jako chirurg dopiero, gdy rozrosła się nasza klinika. Prowadząc samemu małą lecznicę, trzeba przede wszystkim zmierzyć się z przypadkami internistycznymi. Dopiero stworzenie zespołu pozwoliło mi zająć się przede wszystkim chirurgią.

Panie Doktorze, bardzo dziękuję za możliwość poznania zakulisowego życia Waszej Przychodni. Czego mogę życzyć całemu zespołowi, w tym także Panu, na kolejne lata działalności?

Zdrowia dla całego zespołu, bo to zespół jest najważniejszym elementem naszej lecznicy. Każdy z nas może zajść bardzo daleko, ale jestem przekonany, że razem możemy zajść jeszcze dalej.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy