Spełniajcie swoje marzenia! – wywiad z Foreign Vets #vetlife #vetpress - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Spełniajcie swoje marzenia! – wywiad z Foreign Vets #vetlife #vetpress

W życiu lekarza weterynarii są takie dziedziny, w których zakochuje się od pierwszego zbadanego przypadku. Jakie są Wasze największe weterynaryjne pasje?
Patrycja w trakcie jednego z zabiegów

Odnalazłyśmy się w medycynie ratunkowej, w której mamy możliwości rozwoju w różnych dziedzinach – chirurgii czy radiologii. To, co bardzo nam się podoba w obecnych klinikach, to możliwość diagnozowania i prowadzenia pacjentów oraz wykonywanie nagłych operacji. Dodatkowo ogromną zaletą jest bliska współpraca z dyplomowanymi specjalistami, z którymi możemy konsultować nasze przypadki.

Co najbardziej pociąga Was w nagłych przypadkach i medycynie ratunkowej?

Patrycja: Praca w klinice intensywnej terapii to jedna wielka niewiadoma. Nigdy nie wiemy, w którym momencie do kliniki przyjedzie pacjent w bardzo ciężkim stanie, którego trzeba będzie od razu ratować. Zdarza się nam, że przez 30 min nic się nie dzieje, a potem nagle przyjeżdża pięciu pacjentów niemal w tym samym czasie. Klinika, w której pracuję, Animal Emergency Service w Brisbane, przyjmuje ponad 100 przypadków dziennie w ciągu weekendu – w tym część jest odsyłana z innych klinik – od pogryzień, przez nagłe operacje, jak skręty żołądka, splenektomie czy też choroby serca i inne. Do każdego pacjenta i właściciela staramy się podchodzić z takim samym zaangażowaniem. Działamy jak ludzkie pogotowie ratunkowe – pacjentów w krytycznym stanie przyjmujemy od razu, a stabilni pacjenci muszą czekać na swoją kolej, nie raz to oczekiwanie wynosi nawet powyżej 2 godzin.

Magda: Kilka tygodni temu moim pacjentem był 14-tygodniowego cocker spaniel, który prawdopodobnie zjadł coś na spacerze. Zwymiotował 8 razy w przeciągu 30 min, więc właścicielka zdecydowała się przywieźć go do naszej kliniki. Mniej więcej po 10 min od przyjazdu do nas, szczeniak nie był już w stanie chodzić, a kilka minut później zaczął mieć ciągłe drgawki. Kilka godzin zajęło nam ustabilizowanie jego stanu, w międzyczasie wprowadziliśmy go w śpiączkę farmakologiczną i zrobiliśmy płukanie żołądka oraz lewatywę, jednocześnie wspomagając go płynoterapią. Po wybudzeniu go, po 12 godzinach, pies nic nie widział i dalej nie był w stanie się ruszać. Do ostatniego momentu nie wiedzieliśmy, czy z tego wyjdzie czy nie – spędził 3 dni w klinice, a czwartego dnia… kompletnie wyzdrowiał i biegał dookoła jak oszalały!

Myślę, że w jakiś sposób uzależniłyśmy się od adrenaliny, dlatego decydujemy się na pracę nocami, z trudnymi przypadkami i niejednokrotnie… ze zdenerwowanymi właścicielami (w każdym kraju o takich nietrudno). Podobnie bywa w klinikach dziennych, gdzie lekarze również muszą zmagać się z wieloma wyzwaniami każdego dnia… Nie jest to łatwa praca i mamy czasami gorsze dni zwątpienia, ale dlatego tak ważne jest, by mieć po nockach kilka dni na odreagowanie – długi spacer albo kawę z przyjaciółmi.

Znajdź swoją kategorię

2606 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.