W stałym kontakcie z terenem ‒ rozmowa z prof. dr. hab. Krzysztofem Tomczukiem - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

W stałym kontakcie z terenem ‒ rozmowa z prof. dr. hab. Krzysztofem Tomczukiem

Stado, które wychodzi na pastwisko, ma w sobie pewien potencjał pasożytniczy. Jakie mogą być konsekwencje pojawienia się na pastwisku krów nosicielek pasożytów i jakie znaczenie ma zatrzymanie inwazji jeszcze w oborze?

Rzeczywiście zarażenia pastwiskowe są istotnym problemem u zwierząt utrzymywanych w stadach. Dotyczy to zarówno bydła, jak i koni, szczególnie w obecnym okresie zmieniających się warunków klimatycznych. Zwierzęta będące nosicielami inwazji – dotyczy to zarówno protoparazytoz, jak i helmintoz – wydalają formy dyspersyjne – oocyty, cysty, jaja, larwy, które, osiągając postać inwazyjną, zalęgają na pastwisku i są źródłem zarażenia dla innych zwierząt – najczęściej tego samego gatunku – inwazje homokseniczne, jak i często innych gatunków – inwazje polikseniczne. Dlatego bardzo ważne jest, aby zwierzęta przed wyjściem na pastwisko były wolne od inwazji.

Termin zwalczania parazytoz – często o zróżnicowanym składzie – powinien przypadać najpóźniej na tydzień przed początkiem sezonu pastwiskowego, aby leczone zwierzęta zdążyły wydalić wszystkie formy dyspersyjne, zanim wyjdą na pastwisko. Problem kontaminacji pastwisk staje się tym bardziej aktualny, że coraz bardziej łagodny klimat pozwala na przeżywanie form inwazyjnych przez okres zimy, a zwierzęta od początku okresu pastwiskowego ulęgają nowym zarażeniom. W minionych latach, charakteryzujących się typowymi polskimi mroźnymi zimami, tego problemu nie było.

Okres zimowy skutkował „sterylizacją” pastwisk w aspekcie inwazjologicznym. Nowe zarażenia pastwiskowe były skutkiem wiosennej kontaminacji pastwiska, następowały z pewnym opóźnieniem i w związku z tym przebiegały z mniejszym nasileniem. Obecnie jedynym czynnikiem ograniczającym przeżywalność form inwazyjnych na pastwisku jest susza i duże nasłonecznienie, co powoduje, że w każdych innych okresach pogodowych można przewidywać występowanie zarażeń, nawet już na początku sezonu pastwiskowego. Może to grozić nasileniem występowania wielu inwazji, podobnie jak ma to miejsce w innych krajach o łagodnym morskim klimacie: Anglia, Dania, Holandia, północne Niemcy.

Skuteczne przerwanie łańcucha inwazjologicznego jest ważnym elementem profilaktyki. Co poza regularnym odrobaczaniem można zrobić w tym zakresie dla stada?

Jest wiele pomysłów na skuteczną profilaktykę polegającą na przerwaniu łańcucha inwajologicznego. Każdorazowo jest to działanie związane z cechami poszczególnych inwazji. Jest to doskonały przykład potwierdzający możliwości zastosowania w praktyce szczegółowej wiedzy parazytologicznej. W przypadku profilaktyki inwazji geohelmintów działaniami takimi mogą być: kwaterowy wypas zwierząt z częstą zmianą kwater, naprzemienne użytkowanie terenów jako łąki i pastwiska, różnicowanie grup wiekowych zwierząt, usuwanie kału z pastwisk, kompostowanie i sezonowanie obornika oraz gnojowicy, koszenie i usuwanie niedojadów z okolic lokalizacji mas kałowych zwierząt, użytkowanie terenów podmokłych wyłącznie w charakterze łąk z przeznaczeniem na siano lub sianokiszonkę, zakaz skarmiania zielonki z takich terenów, sezonowanie siana i sianokiszonki.

W przypadku biohelmintów problem jest nieco bardziej złożony, gdyż postacie larwalne są chronione w organizmach żywicieli pośrednich i o wiele dłużej przeżywają w określonym środowisku. Odrębną kwestią jest przeciwdziałanie kontaminacji środowiska przez innych żywicieli. Chodzi tu przede wszystkim o pastwiska sąsiadujące z terenami występowania wolnożyjących przeżuwaczy, które mogą być również rezerwuarem wielu inwazji.

Oporność na środki przeciwpasożytnicze ma znaczący wpływ na wybór stosowanego preparatu oraz częstotliwość kontroli skuteczności postępowania. Czy da się w tym wypadku opracować skuteczne schematy postępowania, które spowolnią narastanie oporności.

Rzeczywiście, częste stosowanie antyhelmintyków może stwarzać ryzyko wystąpienia szczepów lekoopornych. Problemu tego doświadczają hodowcy i lekarze weterynarii w wielu krajach Europy północno-zachodniej w przypadku nicieni żołądkowo-jelitowych u przeżuwaczy oraz słupkowców małych u koni. Jest to związane z relatywnie szybkim rozwojem tych nicieni i ryzykiem wystąpienia mutacji obniżających wrażliwość na stosowane substancje przeciwpasożytnicze. Aby zmniejszyć ryzyko wytworzenia lekooporności, należy bezwzględnie przestrzegać zasady naprzemiennego stosowania antyhelmintyków należących do różnych grup związków aktywnych (makrocykliczne laktony, benzimidazole, levamizol), przestrzegania dawek leczniczych oraz długości okresu terapii z uwzględnieniem optymalnego doboru preparatu do zwalczanej inwazji. Dobrym rozwiązanie jest kontrola skuteczności leczenia z uwzględnieniem ponownej terapii w przypadku wskazania podejrzenia braku skuteczności pierwotnego leczenia.

Z punktu widzenia inwazji pasożytniczych, jakie są obecnie największe zagrożenia dla zdrowia stada, z którymi muszą zmagać się lekarze weterynarii?

Na tak zadane pytanie nie mam jednoznacznej odpowiedzi, wszystko zależy od indywidualnych uwarunkowań określonych stad. Chodzi tu o uwarunkowania związane z produkcyjnością, systemem utrzymania oraz zakresem obrotu zwierzętami. Generalnie wśród hodowców i niektórych lekarzy weterynarii panuje przekonanie, że alkierzowy system utrzymania zwierząt, w związku z brakiem kontaktu z pastwiskiem, minimalizuje zagrożenia pasożytnicze. Jest to bardzo duże uproszenie, gdyż rzeczywiście w takich stadach nie występuje znaczna część inwazji. Jednak i w warunkach oborowych mogą rozprzestrzeniać się liczne parazytozy. Dogodne warunki do rozwoju form inwazyjnych w zamkniętym systemie utrzymania znajdują: węgorki, tęgoryjce, nicienie z rodzaju Oesophagostomum czy włosogłówki, nie mówiąc już o wielu gatunkach pierwotniaków.

Dodatkowo zwiększone zagęszczenie zwierząt oraz ich bezpośredni kontakt w systemach wolnostanowiskowych może potęgować skalę zagrożenia. Inwazje te są na ogół znane, a ich zwalczanie wymaga jedynie wysiłku związanego z określonym działaniem. Prawdziwym wyzwaniem są natomiast inwazje zawlekane, których występowanie dopiero od niedawna zostało potwierdzone w Polsce, a których zwalczanie nastręcza wyjątkowych trudności. Mam tu na myśli neosporozę. Opisana po raz pierwszy na świcie w latach 80. minionego wieku. W Polsce pojawiła się na początku obecnego stulecia i notuje obecnie szybkie tempo rozprzestrzeniania się. Inwazja niedostrzegana kliniczne u dorosłego bydła, przez co nie zawsze jest traktowana z należytą powagą. Podstępnie ogranicza rozrodczość, wywołując ronienia lub objawiając się „słabością cieląt”. Niestety nie ma możliwości skutecznego leczenia tej inwazji. Pozostaje jedynie profilaktyka. Ostatnie badania prowadzone w kierowanym Zakładzie Parazytologii i Chorób Inwazyjnych potwierdziły występowanie tej inwazji w niektórych prężnie rozwijających się rejonach hodowli bydła w Polsce na niepokojącym poziomie kilkudziesięciu procent pogłowia bydła.

Które z obecnie rozwijających się kierunków badań, w zakresie parazytologii, uważa Pan za najistotniejsze i najlepiej rokujące?

Parazytologia jest bardzo szeroką dziedziną wiedzy. Rozległość tej nauki pozwala na prowadzenie badań przez wiele ośrodków badawczych bez ich powielania i konkurowania o tematykę badawczą. Jest jeszcze wiele kwestii niewyjaśnionych w tej dziedzinie, zarówno jeśli chodzi o inwazjologię, jak i patogenezę licznych parazytoz. Wyniki tych badań z kolei pozwalają dalej na opracowanie nowoczesnych terapii i zasad profilaktyki. Poza tym dostępność nowych technik badawczych, jak chociażby metody molekularne, dodatkowo umożliwiają weryfikację obowiązujących dotychczas teorii. Wiele badań o charakterze inwazjologicznym pozwala monitorować aktualne zagrożenia, wykazując ich skalę i stopień rozprzestrzeniania się. Dlatego bardzo trudno jest stopniować wagą problemów badawczych. Wszystkie są ważne, gdyż w konsekwencji pośrednio lub bezpośrednio umożliwiają skuteczną ochronę żywicieli przed pasożytami.

Czego możemy życzyć Panu Profesorowi na dalszej drodze kariery?

Szanowna Pani Redaktor, w swoim rozwoju zawodowym osiągnąłem pewien status pozwalający na retrospektywne spojrzenie na stawiane sobie cele życiowe. Wyznając tradycyjne wartości: rodzina, wiara, szacunek dla drugiego człowieka, potrzebuję tylko zdrowia, aby móc wszystkie swoje zamierzenia realizować.

Rozmawiała: Monika Mańka

Znajdź swoją kategorię

2814 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy