@z.pamietnika.vet.technika Bez cenzury o pracy techników weterynarii #vetpress
Wielu lekarzy weterynarii może potwierdzić, że pomoc technika weterynarii jest nieocenionym wsparciem w codziennej pracy klinik weterynaryjnych. Jak duża część zadań w trakcie codziennej pracy kliniki wykonywana jest przez Wasz zespół i jakich aspektów pracy klinicznej one najczęściej dotyczą?
Jesteśmy niejako oczami lekarzy, działamy niczym elektroniczna niania, alarmując o stanie zdrowia pacjentów. Często spotykamy się ze słowami: „Bez Was bym nie dał rady”. W końcu jakby nie patrzeć jesteśmy zwierzęcymi pielęgniarkami i wykonujemy wszystkie czynności przy chorych. Wiadomo – każdy z działów ma swoje określone obowiązki.
Ambulatorium jest odpowiedzialne za całkowitą opiekę nad pacjentem dziennym, asystowanie lekarzom weterynarii w trakcie wizyt, wykonywanie zdjęć rentgenowskich, dbanie o zaopatrzenie gabinetów.
Intensywna terapia – idziemy piętro wyżej i widzimy, że do zadań techników należy pełna opieka nad pacjentami hospitalizowanymi oraz tych w najcięższych stanach zdrowia. Monitorowanie podopiecznego praktycznie 24 godziny na dobę.
Blok operacyjny – tuż obok szpitala spotykamy się z pracownikami bloku. Asystują przy wszelakiej maści zabiegach, a ich szeroka wiedza pozwala na odpowiednie przygotowanie pacjenta na tzw. „stół”, przy którym monitorują jego czynności życiowe. Dbają również o perfekcyjne zaopatrzenie sali zabiegowej.
Oczywiście wszystkie trzy działy opierają się na nieustannej współpracy, bo gdy odpadnie chociaż jedno ogniwo – rozsypuje się cały łańcuch. Nie możemy do tego dopuścić.
Badania kliniczne, cewnikowania, sondowania, karmienie, czyszczenie narzędzi, przygotowywanie leków to dopiero kropla w morzu naszych obowiązków. Mimo ścisłej pracy ze zwierzętami, nasza praca opiera się również na rzeczach niemedycznych. Składanie zamówień na leki lub asortyment zoologiczny i materiały jednorazowe, organizacja pracy zespołu oraz uwielbiane przez wszystkich sprzątanie. 🙂
W ZLZ-cie takim jak TKW szybkie tempo pracy, bardzo duża liczba pacjentów, zabiegi, presja, stres, dyżury nocne, w weekendy i w święta nie są niczym niezwykłym. Jak Wy odnaleźliście się w tej pracy i komu byś cię ja polecili?
Nie jest to praca dla osoby nazbyt wrażliwej, chociaż widzimy na podstawie naszych koleżanek z zespołu, że pomimo wrodzonej delikatności można wyrobić sobie „grubą skórę”. Duża odporność na stres jest jak najbardziej mile widziana. Praca pod presją czasu, czasami bez możliwości zrobienia sobie przerwy. Jedzenie w przelocie, niczym mewy łapiące kromkę chleba na molo.
Umiejętność odnalezienia się w teamie – wiadomo każdy jest inny, różne podejście do świata, poczucie humoru – ile punktów siedzenia, tyle punktów widzenia. Nie jesteśmy w stanie uniknąć konfliktów i kłótni. Do nierzadkich kryzysów personalnych dochodzi najcięższy temat – obcowanie ze śmiercią. Głównie jako pierwsi zaglądamy jej w oczy, zajmując się pacjentem. Reanimacje, odejście na stole, przyjęcie zwierzęcia w stanie agonalnym, eutanazja jedna za drugą. Zostawia to ślady w naszej psychice. Jedni mogą się na to bardziej uodpornić, drudzy wcale. Co wiąże się z odczuwaniem dyżuru sto razy bardziej – zmęczeniem fizycznym i psychicznym. Większość z nas już przywykła. Dlatego jeżeli masz nerwy ze stali i potrafisz wstrzymywać siku przez pięć godzin, to zapraszamy (śmiech).
Źrodło: @z.pamietnika.vet.technika Źródło: @z.pamietnika.vet.technika Źródło: @z.pamietnika.vet.technika
Mogą zainteresować Cię również
POSTĘPOWANIA
w weterynarii