Stado to wspólne cele i wspólne wartości – wywiadu udzielił mgr inż. Jacek Sokołowski #vetbehawioryzm - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Stado to wspólne cele i wspólne wartości – wywiadu udzielił mgr inż. Jacek Sokołowski #vetbehawioryzm

Psy to zwierzęta z mocnym instynktem stadnym. Z Pana doświadczenia, czy w pracy z zwierzęciem z problemem separacyjnym lub innym problemem lękowym można polecić wprowadzenie kolejnego członka stada jako wsparcia dla terapii?

Psy to zwierzęta stadne najlepiej przystosowane do tworzenia z nami stada. Czyli możemy z nimi rozwiązywać problemy stadne bez pomocy innych osobników, a jak nie możemy to znaczy, że nie potrafimy tworzyć z nimi stada, czyli najczęściej wcale do tego stada nie były nam potrzebne. Stado to wspólne cele i wspólne wartości. Problemy lękowe czy separacyjne to dziś temat rzeka, tylko czy są one diagnozowane w sposób właściwy?

Przykładowo pies na smyczy przejawiający agresję na inne psy, takie zachowanie diagnozowane jest jako ,,agresja lękowa”. Można tak uznać jedynie częściowo, bo on się boi, tylko z tym znaczącym faktem, że on boi się o utratę zasobów, które ciągnie za sobą na smyczy. Trzeba stać się przewodnikiem nie zasobem, zamiast tego polecane są terapie smaczkowe, które zwiększają zasoby, niweczą możliwość bycia przewodnikiem i pogłębiają problem. Bycie przewodnikiem jest kluczowe w każdym lęku, bo tylko taka relacja może psu pomóc, tego właśnie go pozbawiamy zabierając od matki i w tej postaci jesteśmy mu najbardziej potrzebni.

Lęk separacyjny to tak naprawdę, najczęściej ,,lęk atencyjny”, gdzie pies od pierwszych chwil jest gwiazdą, wokoło której krążą satelity za wszelką cenę próbujące dostarczyć mu atrakcji przez co staje się gwiazdą nie radzącą sobie z własnymi emocjami, kiedy zostanie na chwilę sam. Często pies posądzany o lęk separacyjny nie może być odpięty ze smyczy, bo nagle przestanie mu przeszkadzać samotne zwiedzanie lasu. Wszystko jak widać zależy od dostarczanych atrakcji i lęk pojawia się tylko wtedy, kiedy tych atrakcji braknie.

Dzięki Pana zaangażowaniu i współpracy z prof. Stanisławem Winiarczykiem otworzył Pan Gabinet Behawioralny na UP w Lublinie. Jakie były główne cele i założenia jego powstania?
Jacek Sokołowski

Od kilku lat byłem zupełnie pochłonięty pracą z gatunkiem jakim są psy, straciłem kontakt z wcześniejszym życiem. Ten gabinet był w pewnym sensie moim powrotem społeczeństwa. Nauką w jaki sposób wiedzę, którą dały mi psy przekazywać ludziom. Tym był i w zasadzie do dzisiaj jest gabinet behawioralny. Opiekunowie moich pacjentów, stosujący się do zaleceń i nie analizujący przez pryzmat panujących ideologii, na końcu swojej terapii tworzą szczęśliwą rodzinę ze swoim psem. Za pośrednictwem tego psa. Ja też staję się częścią tej rodziny i mogę przyglądać się temu szczęściu na wspólnych spacerach czy wyjazdach, to jest najlepszy aspekt tej pracy.

Jest Pan również zoofizjoterapeutą, czy i jak znajomość zagadnień z zakresu fizjoterapii zwierząt pomaga Panu w pracy z pacjentem z zaburzeniami behawioralnymi?

W zdrowym ciele zdrowy duch. To akurat jest system naczyń połączonych. Weźmy pod lupę potrzeby gatunku a współczesne życie psa. Kanapa, siku pod blokiem… prezencik w postaci gryzaczka kupiony od przecudownej pani z zoologicznego, która pomaga nam dbać o dobro zwierząt… Brak wychowania, czyli brak przystosowania do życia w środowisku, żaden pies towarzyszący. Całe życie na smyczowej uwięzi, zmieniło się tylko tyle, że budę można przeciągnąć wkoło bloku.

Jacek Sokołowski

Stres spowodowany walką ze światem zewnętrznym, jak już znajdzie się na zewnątrz wyprowadzając zasoby. W takim stylu życia nie można mówić o zdrowym organizmie czy zdrowej psychice. Każdy pies, który trafiał na terapię behawioralną do mojego domu, przechodził jednocześnie terapię w kierunku zdrowego stylu życia, był częścią mojego stada i to pomaga.

Znajdź swoją kategorię

2814 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy