Biotechniki rozrodu to moja pasja rozmowa z dr n. wet. Anną Grabowską - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Biotechniki rozrodu to moja pasja rozmowa z dr n. wet. Anną Grabowską

Niedawno otworzyła Pani pierwsze w Polsce Centrum Biotechnologii Rozrodu Koni. Gratulacje! Jakim działaniom dedykowane jest ta jednostka?

Dziękujemy. Do dotychczas oferowanych przez nas usług z zakresu biotechnik rozrodu, czyli inseminacji, mrożenia nasienia i transferowi zarodków, od tego sezonu dołączyło również pozyskiwanie komórek jajowych, czyli OPU.

Do wykonywania tego zabiegu szykowałam się już od 2019 roku, gdy pierwszy raz odwiedziłam ośrodek profesora Galli we Włoszech, który jest pionierem nie tylko zabiegu OPU-ICSI, ale też jako pierwszy sklonował konia. Po wizycie u niego podjęłam pierwsze próby wykonania OPU tu w Polsce. Zbieranie doświadczenia trwało chwilę, a rezultatem tego były własne badania nad metodami zwiększającymi efektywność zabiegu OPU. Dzięki wsparciu PARP realizujemy teraz projekt wdrożenia tych badań w celu wprowadzenia na rynek usługi pozyskiwania komórek jajowych klaczy. Rezultatem projektu jest powstanie ośrodka dla koni wraz z zapleczem technicznym i laboratoryjnym pozwalającym na kompleksowe i profesjonalne wykonywanie zabiegów OPU u klaczy.

Wydaje mi się, że w Polsce istnieje niewiele ośrodków oferujących tak szeroki wachlarz biotechnik rozrodu u koni?

Tak, długo się zastanawiałam, czy tak wyspecjalizowana jednostka ma prawo bytu na rynku. Jednocześnie brakowało na mapie Polski zespołu, który oferowałby kompleksowe usługi z zakresu biotechnik rozrodu koni, obejmujące zarówno rozród klaczy, jak i ogierów.

Głównym bodźcem do tego kroku było stworzenia miejsca dostosowanego stricte pod te usługi i rosnące zapotrzebowanie na wykonywanie ich w Polsce. Do niedawna hodowcy byli zmuszeni wozić swoje klacze do Belgii, Holandii czy Włoch, jeżeli chcieli wykonać OPU.

Czy wcześniejsze doświadczenia jako naukowca przydały się Pani w obecnej pracy?

Tak, zdecydowanie. Jak sama nazwa wskazuje, biotechniki rozrodu są połączeniem weterynarii i biotechnologii. Często, np. w przypadku bydła czy przy embriotransferze lub pozyskiwaniu komórek jajowych, pracują dwa zespoły: jeden weterynaryjny od zabiegów medycznych, drugi zajmujący się pracą laboratoryjną, czyli poszukiwaniem i manipulacją zarodkami czy oocytami. Dzięki wcześniejszemu doświadczeniu w badaniach naukowych, w ramach których miałam możliwość pracować w laboratorium zarówno z zarodkami, jak i komórkami jajowymi, zyskałam doświadczenie na obu polach, co pozwoliło mi połączyć obie dziedziny w jednym silnym zespole.

Anna Grabowska
fot. Dawid Skoczylas
Jakim wsparciem mogą być dla siebie lekarze pracujący w szpitalu/klinice oraz lekarze terenowi zajmujący się rozrodem?

Lekarze w terenie często muszą szerzej zajmować się stadem, pracując nie tylko przy rozrodzie klaczy, ale także przy źrebiętach, roczniakach, przypadkach internistycznych czy nagłych przypadkach.
W pracy stacjonarnej mamy do czynienia z wieloma różnymi klaczami, często tylko na parę dni, gdy przygotowujemy inseminację czy sam zabieg.

Bardzo cenię sobie możliwość współpracy z lekarzami na stałe pracującymi z danymi klaczami, to oni mają największą o nich wiedzę. Jesteśmy zawsze w stałym kontakcie. Często to lekarz w terenie przygotowuje dawczynię i synchronizuje biorczynię, przeprowadza inseminację na miejscu u klienta, a klacze przyjeżdżają już do nas na sam zabieg embriotransferu.

Bardzo często korzystamy również z pomocy kolegów z terenu, czy to w przygotowaniu i wyznaczeniu odpowiedniego terminu do pozyskiwania oocytów, czy do pobrania materiału do badań u ogierów przed mrożeniem. Tak samo po powrocie od nas to oni diagnozują ciąże, opiekują się klaczami podczas ciąży, pilnują porodu, a potem zajmują się noworodkami.

A kiedy odkłada Pani stetoskop. Ma Pani swoje sposoby na utrzymanie równowagi między pracą a życiem prywatnym? Gdzie kryją się pasje pozamedyczne Pani Doktor?

Tym, co pozwala mi na co dzień normalnie funkcjonować, jest crossfit. Jest to rodzaj treningu funkcjonalnego, siłowo-wytrzymałościowy o dużej intensywności, która nie pozwala się nudzić. Ale crossfit to nie tylko sport, ale społeczność o podobnym sposobie myślenia. Jeżeli chodzi o pasje, to nieprzerwanie jest to hodowla koni, cały czas biorę udział w szkoleniach, pilnie śledzę licencjonowania ogierów czy to w związkach niemieckich, czy KWPN lub BWP. Wiedzę tam zdobytą wykorzystuję, pomagając klientom w ich wyborach hodowlanych, tym samym czuję się „matką chrzestną” wielu źrebiąt w Polsce. A wychodząc poza konie… to remonty (śmiech), jak skończę wszystko, co możliwe u siebie, to chętnie pomagam znajomym. Uwielbiam to planowanie, etap tworzenia i ostateczne metamorfozy. Jest to zajęcie, które mnie bardzo satysfakcjonuje.

W rozrodzie koni niezwykle satysfakcjonująca może być współpraca lekarza weterynarii z hodowcami, wymaga jednak sporo wzajemnego zaufania i szacunku. Z Pani doświadczenia, jak budować takie relacje, aby przynosiły one jak najlepsze rezultaty i procentowały na przyszłość?

Od początku misją mojej pracy w rozrodzie była również pomoc polskim hodowcom w rozwinięciu ich hodowli i w przyspieszeniu postępu hodowlanego w Polsce, stąd nacisk na biotechniki stosowane w rozrodzie, jak inseminacja czy embriotransfer.

Jednocześnie staramy się oprócz usług typowo weterynaryjnych wyjść hodowcom naprzeciw i umożliwiać dostęp do urządzeń czy technologii nie zawsze dostęnych na polskim rynku i tak na przykład wprowadziliśmy do naszej oferty maski doświetlające i systemy porodowe. Jednocześnie w odpowiedzi na oczekiwania hodowców stworzyliśmy Anawet Repro – dodatek żywieniowy bogaty w kwasy omega-3 przeznaczony dla klaczy i ogierów, poprawiający ich płodność.

Chciałam też poprzez dostęp do zagranicznych stacji ogierów i przy wykorzystaniu mojej wiedzy na temat ich i ich potomstwa pomóc hodowcom sięgać po najlepsze ogiery w Europie. Jednocześnie staramy się działać kompleksowo, zapewniając hodowcom pomoc, począwszy od wyboru ogiera, poprzez załatwienie formalności, transport nasienia, po finalnie usługę weterynaryjną, czyli inseminację czy embriotransfer.

Obecnie współpracuje Pani z największymi europejskimi stacjami ogierów. Jak wygląda taka współpraca i jakie daje ona możliwości?

Jestem dumna z współpracy, którą udało mi się nawiązać do tej pory z czołowymi stacjami ogierów w Niemczech i Holandii, takich jak l. Beerbaum czy Van Olst Horses. Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że współpraca ta daje polskim hodowcom nie tylko możliwość użycia wybitnych ogierów, ale także łatwość do ich dostępu i użycia. Stacje te starają się być elastyczne i indywidualnie podchodzić do potrzeb każdego klienta. Nasienie ogierów jest dostępne 7 dni w tygodniu, a warunki współpracy i płatności zawsze nastawione w kierunku klienta. W razie niepowodzeń klient zawsze jest traktowany indywidualnie i proponowane są rozwiązania, aby zadowolić obie strony.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy