Bydło – na parazytologicznym froncie – rozmowa z dr. hab. Mirosławem M. Michalskim - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Bydło – na parazytologicznym froncie – rozmowa z dr. hab. Mirosławem M. Michalskim

Mirosławem M. Michalskim
fot. R. Gałęcki
Rozmowa z dr. hab. Mirosławem M. Michalskim, pracownikiem Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Jego głównymi zainteresowaniami są parazytologia i inwazjologia weterynaryjna, biologia ogólna, jak również dawna medycyna i weterynaria oraz wpływ inwazji pasożytniczych na przebieg światowych konfliktów zbrojnych. Członek Polskiego Towarzystwa Parazytologicznego i Polskiej Rady Konsultacyjnej ds. Parazytoz Zwierząt Towarzyszących ESCCAP Polska.

Jakie znaczenie mają regularne odrobaczanie oraz właściwe dbanie o higienę i pielęgnację skóry oraz okrywy włosowej u bydła? Jak często odrobaczać, aby dawało to wymierne korzyści?

Regularne odrobaczanie ma bezpośredni wpływ na zdrowie zwierząt i ich odporność, a w konsekwencji wpływa na wyniki produkcyjne, ograniczając potencjalne straty ekonomiczne. Jest też jedną z metod przerwania cyklu rozwojowego pasożytów. Częstość zabiegów odrobaczania wynika m.in. ze statusu zdrowotnego danego stada, sposobu chowu i hodowli, wyników okresowych badań parazytologicznych i znajomości przebiegu cyklu rozwojowego danego pasożyta. Ostateczną decyzję czy też ustalenie całego schematu odrobaczania – łącznie z zastosowaniem preparatów odstraszających i zwalczających owady – podejmuje lekarz weterynarii opiekujący się danym stadem zwierząt.

Z jakimi zaniedbaniami w zakresie profilaktyki ektopasożytów spotyka się Pan najczęściej? Z czego zazwyczaj one wynikają?

Błędy wynikają często z braku odpowiedniej wiedzy z zakresu przebiegu inwazji określonych ektopasożytów. Posiadając wiedzę dotyczącą okresów prepatentnych, możemy tak regulować częstotliwością zabiegów, aby skutecznie hamować rozwój kolejnych generacji pasożytów. Innym problemem jest brak systematycznych badań parazytologicznych, co sprawia, że inwazje są najczęściej zwalczane dopiero w fazie klinicznej ich przebiegu. Problemem może być również zbyt rutynowe lub wręcz niewłaściwe postępowanie lecznicze, przejawiające się niewłaściwym doborem leków, a także brakiem profilaktyki.

Mówi Pan o bagatelizowaniu niektórych problemów z pasożytami. Która z inwazji ma największe i najbardziej dotkliwe konsekwencje w hodowli bydła?

Nie można w jednym zdaniu określić inwazji o największym znaczeniu. Zależy to od specyfiki hodowli. W warunkach hodowli zamkniętej z pewnością będą to takie ektoparazytozy, jak: wszawica, wszołowica oraz świerzb, które szczególnie łatwo rozprzestrzeniają się w oborach wolnostanowiskowych. Dla zwierząt na pastwiskach będą to inwazje meszek oraz oraz samic dwóch gatunków gzów bydlęcych z rodzaju Hypoderma, a także wiele robaczyc, jak ostertagioza, robaczyca płuc, choroba motylicza. Nasilenie ich występowania związane jest z określonym środowiskiem, dlatego też mają one często charakter endemiczny.

Czy całemu stadu potrzebne jest odrobaczanie? Lepiej reagować na problemy pojedynczych osobników czy działać kompleksowo?

Leczenie pojedynczego zwierzęcia jest działaniem interwencyjnym spowodowanym z reguły istniejącym już zaawansowanym procesem chorobowym. W nowoczesnej hodowli nie ma miejsca na tego typu terapię. Najważniejsze jest postępowanie profilaktyczne, w tym także z użyciem środków przeciwpasożytniczych, którego celem jest eliminacja inwazji już w fazie przedklinicznej. Nie da się tego osiągnąć inaczej, jak tylko działając kompleksowo w całym stadzie.

Jaki okres w roku jest najbardziej newralgiczny, jeśli chodzi o inwazje pasożytów zewnętrznych?

Każda pora roku niesie określone problemy z inwazjami ektopasożytów. Jak już wcześniej wspomniałem, zależy to od wielu czynników związanych z warunkami utrzymania zwierząt oraz warunkami klimatycznymi, szczególnie w przypadku hodowli pastwiskowej. W systemach zamkniętych, w zimie, problemami są niewątpliwie wszawica i wszołowica, natomiast w lecie inwazje much. U zwierząt utrzymywanych pastwiskowo, w zależności od rejonu kraju i warunków klimatycznych, okres wczesnego lata wiąże się z zagrożeniami plagi meszek. Przez cały okres wegetacyjny zwracamy uwagę na inwazje much pastwiskowych, natomiast okres letni to nasilenie występowania kuczmanów oraz samic gzów.

Które z obecnie rozwijających się kierunków badań w zakresie parazytologii uważa Pan za najistotniejsze i najlepiej rokujące?

Największym zagrożeniem w skutecznym zwalczaniu parazytoz jest nasilający się obecnie problem lekooporności. Dotyczy to w jednakowym stopniu endo-, jak i ektoparazytoz. Dlatego też jednym z ważniejszych tematów badawczych jest obecnie wyjaśnianie mechanizmów tego zjawiska oraz poszukiwanie rozwiązań przeciwdziałających jego powstawaniu. Jedną z metod jest poszukiwanie nowych substancji czynnych o działaniu przeciwpasożytniczym. Wymienię także badania nad ochroną i zwalczaniem inwazji dokuczliwych owadów, badania nad inwazjami pierwotniaczymi, a szczególnie opracowanie skutecznych leków i szczepionek, badania nad tzw. szybkimi testami diagnostycznymi dostępnymi dla każdego lekarza weterynarii czy też wprowadzanie na rynek preparatów bezkarencyjnych.

Parazytologia zwraca uwagę na to, co atakuje zwierzęta zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Skąd u Pana zainteresowanie właśnie tą dziedziną medycyny weterynaryjnej?

Początkowo była to oczywiście kwestia profilu badań macierzystej Katedry (Katedra Parazytologii i Chorób Inwazyjnych), a stopniowo coraz większe osobiste zafascynowanie biologią organizmów pasożytniczych, pasożytami jako mistrzami manipulacji czy też mistrzami maskowania się.

Czy obecnie pracuje Pan nad jakimś nowym projektem lub jest zakres badań, którymi jest Pan zainteresowany i uważa, że warto byłoby poruszyć ich kwestię na szerszym forum? Prosiłabym o uchylenie rąbka tajemnicy.

Staram się wznowić badania zespołowe nad seroprewalencją Toxoplasma gondii wśród kotów domowych oraz w populacji dzików i w stadach trzody chlewnej. W ostatnich dwóch latach, przy współpracy z koleżanką z Wydziału Biologii i Biotechnologii UWM, badamy odsetek kleszczy z terenu aglomeracji miejskich zarażonych Borrelia burgdorferi s.l. i Anaplasma phagocytophilum. Badania te przynoszą coraz ciekawsze dane, ale niestety pozyskanie środków finansowych na szerokie badania w tym zakresie jest trudne…

Jaki był najtrudniejszy/najciekawszy przypadek, z którym spotkał się Pan w swojej karierze?

Było i jest sporo ciekawych przypadków. Jeden z nich dotyczył istotnego zmniejszenia liczby komórek somatycznych w mleku krów zamotyliczonych w stosunku do krów wolnych od tej inwazji, wpływu fascjolozy na zaburzenia w rozrodzie bydła poprzez zaburzenia w syntezie kwasów tłuszczowych, m.in. kwasu arachidonowego, który jest prekursorem prostaglandyn, diagnozowanie różnych rzadkich przypadków inwazji pasożytniczych czy też bardzo ciekawe osobiste wyzwania w przypadkach konsultowania inwazji pasożytniczych u ludzi, łącznie z przypadkami tzw. psychoz pasożytniczych, dementowanie „cudownych” metod wykrywania pasożytów w „żywej kropli krwi”, ale o tych szczególnych przypadkach nie mogę mówić zbyt dużo, z powodów oczywistych…

Rozmawiała: Monika Mańka

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy