Piękny jubileusz - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Piękny jubileusz

Prowadzicie Stowarzyszenie od samego początku. Jak postrzegacie wpływ Waszych działań na rynek weterynaryjny?

M.P.: Zapewne część czytelników może o tym nie wiedzieć, ale zawód lekarza weterynarii towarzyszył nam od samego początku, gdyż jesteśmy lekarzami w drugim pokoleniu. Co ciekawe, ścieżki zawodowe naszych rodziców pokrywają się naszymi wyborami i rozwojem zawodowym. Tomek jest klinicystą oraz wyjątkowym specjalistą w zakresie chorób bydła, rozrodu i jakości mleka, a ja z kolei od samego początku jestem związany z przemysłem farmaceutycznym i weterynaryjnym.

Znamy się już od studiów, ale dopiero po tym, jak zdobyliśmy pierwsze szlify w zawodzie, zdaliśmy sobie sprawę, że łącząc nasz zapał i pomysły, możemy stworzyć nową jakość w naszej, bądź co bądź, dość specyficznej branży. Temat „mastitów” był przez wiele lat „zadbany” przez śp. prof. Edwarda Malinowskiego, który dokładał wszelkich starań, aby polscy lekarze i producenci byli zawsze na bieżąco z tym ważkim zagadnieniem. Gdy jednak go zabrakło, powstała pewna próżnia, która naszym zdaniem musiała zostać wypełniona nową treścią i formą. I tutaj właśnie zobaczyliśmy dla siebie szansę.

Nadszedł czas na podnoszenie/promocję jakości mleka poprzez „nowoczesne” działania nastawione na szeroko zakrojoną profilaktykę mastitis i zarządzanie stadem. Jeszcze parę lat temu na naszej konferencji gościliśmy kolegów lekarzy weterynarii z Białorusi, którzy bardzo chętnie korzystali z wiedzy oraz doświadczenia kolegów z Polski. Niestety poprzez chore imperialne ambicje władców na Kremlu i w Mińsku żelazna kurtyna znowu zapadła, pozostawiając tych lekarzy bez dostępu do naszej konferencji. Jednak dla nas zawsze „szklanka jest do połowy pełna” i głęboko wierzymy, że koniec końców dojdzie do pozytywnych zmian na Białorusi. Niemniej jednak aktywnie szukamy nowych kontaktów na Ukrainie, gdyż z naszego doświadczenia wynika, że tamtejsze gospodarstwa mleczne są bardzo zaawansowane technologicznie i jedyne, czego brakuje, to najświeższa wiedza z zakresu jakości mleka. Właśnie taki rodzaj wsparcia chcielibyśmy zapewnić odbudowującej się po wojnie Ukrainie.

T.J.: Nie wiem, czy Państwo wiedzą, ale Polska jest jednym z wiodących rynków na świecie w zapobieganiu mastitis. Zatem my jako Polacy możemy być z tego bardzo dumni i jednocześnie nieskromnie uważamy, że jako Stowarzyszenie przyczyniliśmy się do tego sukcesu. Przez wszystkie edycje konferencji konsekwentnie mówiliśmy o szeroko pojętej profilaktyce, członkowie Stowarzyszenia pokazywali koleżankom i kolegom po fachu, jak w praktyczny sposób wprowadzać i kontrolować narzędzia służące zarządzaniu i zapobieganiu mastitis. I owoce tego widzimy już dziś w terenie: więcej diagnostyki mikrobiologicznej, więcej zarządzania stadem, a nie pojedynczym zwierzęciem, więcej diagnostyki sprzętu udojowego, higieny udojowej itd.

Co jest mocną stroną Stowarzyszenia?

M.P.: Wspominałem już o pasji, o zapale, więc pozostaje zaufanie. O wiele łatwiej jest zmierzać w jakimś kierunku i obierać sobie nowe cele, gdy się wie, że w Stowarzyszeniu możemy na sobie polegać. Jak już wcześniej wspomniałem, jest nas prawie 30 osób i przez tyle lat nie zdarzyło się, aby ktokolwiek odmówił pomocy w działalności statutowej.

Stopmastitis jest organizacją non-profit, więc to, co wspólnie wypracujemy, trafia do branży czy społeczeństwa, bo taka jest właśnie idea pracy organicznej.

Przy okazji tego pytania koniecznie trzeba wspomnieć o firmach, Partnerach, które merytorycznie oraz finansowo wspierają nasze pomysły i działania. Chyba nie ma teraz powodu ich wszystkich wymieniać po kolei, ale są to zdecydowanie firmy oferujące produkty z segmentu premium. Nie jest również tajemnicą, że większość Partnerów jest z nami od samego początku, a reszta dołączyła do nas w drugiej 5-latce. To chyba najlepszy dowód na to, że są w całkowicie przekonani co do naszego kierunku rozwoju i działania oraz można nam w pełni zaufać.

T.J.: Naszą najmocniejsza stroną jest… polityka miłości (śmiech), ale proszę mi uwierzyć, mówię to całkowicie poważnie. I nie chodzi mi tylko o fakt, że w Stowarzyszeniu czujemy się prawie jak w rodzinie, ale również o to, że Stowarzyszenie nie wykonuje usług w terenie i nie jest konkurencją dla lekarzy praktyków − jest wyłącznie wsparciem w ich codziennej pracy.

Odbieramy rocznie bardzo wiele telefonów z prośbą o radę czy pomoc, wykonujemy wiele audytów gospodarstw na prośbę lekarzy weterynarii. Bardzo cieszy i buduje nas fakt, że lekarze nie traktują nas jako zagrożenie dla swoich praktyk, ale jako narzędzie do ich rozwoju.

Naszą silną strona jest także otwartość na nowe pomysły. Dzięki temu, że nasza grupa jest bardzo zróżnicowana, nasze szeregi zasilają członkowie, którzy są terenowymi lekarzami weterynarii zajmujący się drobnymi rodzinnymi gospodarstwami, ale także wielkotowarowymi fermami, mamy członków posiadających doświadczenie w sprzedaży, a i takich, co pracują na wysokich stanowiskach w międzynarodowych korporacjach. Są wśród nas osoby, które możemy śmiało nazwać wizjonerami, i dzięki temu patrzymy dalej i szerzej. Mówimy często o problemach oraz ich rozwiązaniu dużo wcześniej, niż są one jeszcze znane opinii publicznej. Nasze konferencje jako pierwsze traktowały o profilaktyce mastits, co, delikatnie mówiąc, nie spotykało się na początku z entuzjazmem.

Dziś prewencja to główny temat konferencji czy artykułów w czasopismach branżowych. Kilka lat temu poruszyliśmy temat wpływu opinii publicznej na naszą branżę. Wiele osób dziwiło się wtedy, a obecnie jest to bardzo modny temat. Ostatnio poruszamy kwestie wpływu diety mlecznej na zdrowie człowieka i dzięki zaproszonym specjalistom obalamy mity na ten temat, wiele mitów również urosło odnośnie do wpływu przeżuwaczy na środowisko, i w tej kwestii również staramy się przedstawić obiektywne opinie, dając hodowcom i lekarzom do obrony broń w postaci wiedzy i faktów.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy