Konie – wyjątkowe zwierzęta. Rozmowa z dr n. wet. Dominiką Domańską - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Konie – wyjątkowe zwierzęta. Rozmowa z dr n. wet. Dominiką Domańską

Dominiką Domańską
fot. Mateusz Gudel
Rozmowa z dr n. wet. Dominiką Domańską, cenionym hipiatrą, asystentką w Katedrze Chorób Dużych Zwierząt z Kliniką Wydziału Medycyny Weterynaryjnej SGGW w Warszawie. W swojej pracy klinicznej zajmuje się rozrodem koni – leczeniem niepłodności, inseminacją, diagnostyką oraz leczeniem mastitis u klaczy. Swoje naukowe aspiracje wiąże z wykorzystaniem technik wspomaganego rozrodu u koni.

Jakie klacze powinny znaleźć się pod szczególnym nadzorem lekarza weterynarii?

Konie są wyjątkowymi zwierzętami i wymagają indywidualnego podejścia do każdej klaczy. Na pewno pod szczególnym nadzorem lekarza powinny się znaleźć te klacze, u których wystąpił już jakiś problem (m.in. wypływy z dróg rodnych, ciche ruje, wczesne obumarcie zarodka, poronienia, dystocje, zatrzymania łożyska, stany zapalne macicy, mastitis itp.). Oczywiście klacze młode, niekryte i nierodzące wcześniej również powinny przejść badanie ginekologiczno-położnicze przed wdrożeniem do rozrodu, w celu wcześniejszego wyeliminowania nieprawidłowości.

Które kwestie i czynniki chorobotwórcze generują największe problemy? Jak przygotować klacz do sezonu rozrodczego, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia infekcji układu rozrodczego o różnym podłożu?

Jest wiele czynników, takich jak i klasyfikacji tych czynników wpływających i obniżających płodność klaczy. Począwszy od zaburzeń w prawidłowej budowie anatomicznej układu rozrodczego, poprzez wady nabyte, zaburzenia hormonalne, choroby zakaźne itd.

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jakie kwestie i czynniki chorobotwórcze generują największe problemy. Dobrze prowadzone prace hodowlane przy współpracy z lekarzem oraz szeroko rozumiana profilaktyka pozwalają wyeliminować niektóre czynniki mające wpływ na obniżenie płodności klaczy.

Przygotowania do sezonu rozrodczego, który w naszej szerokości geograficznej przypada na wiosnę (konie należą do gatunku sezonowo poliestralnego), tak naprawdę zaczynamy już jesienią. Wówczas dysponujemy odpowiednim czasem, aby przygotować klacze do sezonu. A co najważniejsze, mamy czas na przeprowadzenie zarówno czynności profilaktycznych, jak i leczniczych. Jest to najlepszy moment do tego, aby zdiagnozować i podjąć leczenie u klaczy jałowiących. Gdy sezon rozrodczy rozpocznie się, nie zawsze mamy na wszystko czas, a kalendarz kryć nas goni, szczególnie u koni Pełnej Krwi Angielskiej i Czystej Krwi Arabskiej. To okres jesienno-zimowy jest najlepszym czasem na przeprowadzanie badań dodatkowych (badań bakteriologicznych, cytologicznych, mykologicznych materiału pobranego z macicy klaczy), wykonanie zabiegów, np. zabiegów uszczelniających wargi sromowe, tzw. zabiegów Caslicka, leczenia stanów zapalnych macicy, tak aby w chwili rozpoczęcia się sezonu rozrodczego klacze były już w pełni gotowe na krycie czy sztuczną inseminację.

W artykule wspomniała Pani, że często jedynym objawem endometritis na tle grzybiczym jest jałowienie klaczy. Jak więc nie przeoczyć stanu zapalnego i skierować swoją diagnozę na właściwe tory?

Dokładnie takie czynniki, o jakich wspominam, czyli pomimo krycia i/lub podjętego leczenia, klacz nadal jałowi. Oczywiście są również inne przyczyny jałowienia, których mimo naszych starań w standardowej diagnostyce nie jesteśmy w stanie rozpoznać, jak np. niedrożność jajowodów. Ale oczywiście zanim zaczniemy rozważać tę nieprawidłowość, należy wyeliminować inne, prostsze do rozpoznania objawy, zarówno te ze strony klaczy, jak i ogiera. Pamiętajmy, że nie zawsze wina leży tylko po stronie klaczy. Oczywiście ogiery używane zarówno do krycia naturalnego, jak i do pozyskiwania nasienia mrożonego przechodzą szereg badań przed sezonem i w trakcie jego trwania w kierunku chorób zakaźnych i przydatności do rozrodu (co jest dość skrupulatnie narzucone przez przepisy Unii Europejskiej). Jednakże zdarzają się pewne sytuacji, w których jakość nasienia ogiera pozostawia wiele do życzenia.

Grzybicze stany zapalne podejrzewamy u klaczy, u który np. była już prowadzona miejscowa antybiotykoterapia przez dłuższy czas, jak również coraz częściej u klaczy, u których wielokrotnie w sezonie przeprowadza się płukanie macicy, co jest elementem procedury pozyskiwania zarodków.

Grzybicze zapalenie macicy klaczy występuje dość rzadko, jednak każdy lekarz ma inne doświadczenia. Jak często spotyka się Pani z przypadkami infekcji układu rozrodczego na tle grzybiczym? Czy ten problem występuje częściej w dużych hodowlach?

Grzybicze stany zapalne macicy klaczy występują rzadko, również w mojej praktyce. Nie diagnozuję ich tak wiele, jak zapaleń macicy na tle bakteryjnym. Jednak przypomina mi się tu sytuacja, z którą miałam do czynienia, gdy zaczynałam swoja przygodę i pracę nad mastitis u klaczy. Wówczas również wiedziałam, że jest to rzadka jednostka chorobowa u klaczy, bo wynosi zaledwie 3-5% przypadków rocznie w populacji. Moi koledzy praktycy również to powtarzali. Ale jak się okazało, gdy zaczęłam interesować się zagadnieniem, drążyć temat, to przypadków jakby przybyło. Czy może po prostu zostały one diagnozowane? Zatem może nadal wiele grzybiczych stanów zapalnych macicy jest niediagnozowanych w naszej codziennej pracy, więc nie zdajemy sobie do końca sprawy z występowania tej jednostki chorobowej.

Wieloprzyczynowe infekcje dróg rodnych klaczy to spory problem dla lekarza weterynarii. Jak poradzić sobie w wypadku wystąpienia infekcji mieszanej? Czy stan zapalny dróg rodnych na tle grzybiczym może współwystępować z innymi jednostkami chorobowymi, także tymi o zupełnie odmiennym źródle/etiologii?

Tak to prawda. Infekcje mieszane, czyli takie, gdzie czynników etiologicznych jest kilka, zawsze są dla lekarzy wyzwaniem. I nie ma tu rządnego „złotego środka” jak postępować. Każda klacz, o czym już mówiłam, wymaga indywidualnego podejścia.

O tym, o czym należy pamiętać, to aby próbka do badania została pobrana czysto, zgodnie ze sztuką. Jeśli dojdzie do kontaminacji w pobranym materiale, to otrzymany wynik będzie fałszywie dodatni.

Grzybiczy stan zapalny macicy klaczy może i często występuje z innymi jednostkami o odmiennej etiologii. Najczęściej jest skutkiem długotrwałego leczenia zapaleń macicy na innym tle. Również coraz częściej dotyka klacze − dawczynie zarodków. Są one często poddawane wielokrotnym procedurom płukania macicy, co może je predysponować do infekcji grzybiczych.

Właściwa inwolucja macicy ma spore znaczenie dla jej zdrowia. Jakie wady wrodzone oraz nabyte narządów rodnych mogą zwiększać ryzyko powstania stanu zapalnego macicy oraz dróg rodnych u klaczy?

Nie tylko inwolucja macicy, ale również tzw. kurczliwość macicy mają ogromne znaczenie dla stanu jej zdrowia.

O inwolucji macicy mówimy po porodzie, która u klaczy przebiega znacznie szybciej niż np. u bydła. U klaczy pierwsze skuteczne krycie po porodzie można wykonywać już w tzw. rui poźrebięcej, która przypada na 6-16 dni po porodzie. A zatem do inwolucji macicy dochodzi bardzo szybko.

Bardzo duże znaczenie na stan zdrowia macicy ma również, jej tzw. kurczliwość. Jest to jeden z mechanizmów obronnych macicy. W chwili gdy dochodzi do osłabienia kurczliwości mięśniówki macicy, dochodzi do zalegania w niej płynu, do zaburzeń w samooczyszczaniu, co np. ma znaczenie w kryciu naturalnym.

Wady, które predysponują klacze do rozwoju stanów zapalnych macicy, to przede wszystkim wady nabyte w postaci zaburzeń w pionizacji warg sromowych, co wiąże się również z wystąpieniem nieszczelnością warg sromowych i pneumovaginą, również pęknięcia i rozerwania krocza, zatrzymania łożyska itp.

Co na dzień dzisiejszy według Pani jest największym problemem w zakresie rozrodu Equus caballus?

Niestety, jak w każdej gałęzi gospodarki, tak i w rozrodzie koni jednym z największych problemów są finanse. Jeśli hodowcom będzie się opłacało hodować konie, a za sprzedaż swojego przychówku dostaną godziwe wynagrodzenie, to również zwiększy się zapotrzebowanie na krycie/inseminację klaczy.

Zostawiając sprawy finansowe na boku, to problemy w rozrodzie koni uzależnione są m.in. od rasy, i tak np. pełna krew angielska jest predysponowana do występowania ciąż bliźniaczych, co praktycznie nie występuje u tzw. koni ras prymitywnych. Również wiek klaczy ma duże znaczenie. Generalnie im starsza klacz, tym potencjał rozrodczy spada, mechanizmy obronne układu rozrodczego słabną, takie klacze są bardziej predysponowane do szeroko rozumianej niepłodności o różnym podłożu. U klaczy starszych częściej dochodzi do rozwoju np. endometrosis, na rozwój której nie mamy wpływu, nie możemy jej obecnie skutecznie zatrzymać w rozwoju ani leczyć.

Jednak dzięki niektórym rozwiązaniom jakie nam stwarza tzw. rozród wspomagany, np. w postaci embriotransferu czy zapłodnienia in vitro, możemy przezwyciężać pewne problemy. Klacze, które jeszcze kilka lat temu zostały uznane za bezpłodne i wycofane z hodowli, bo np. nie donosiły ciąży lub doszło do wczesnego obumarcia zarodków, obecnie mogą w niej jeszcze uczestniczyć. Mogą być przeznaczone do pozyskania zarodków (embriotransferu) lub do procedury Ovum Pick Up (OPU) pozyskiwania oocytów do zapłodnienia in vitro.

Obecnie zauważam bardzo duży postęp i wzrost zainteresowania technikami wspomaganego rozrodu, również w naszym kraju. Warto wspomnieć, że w naszej Katedrze przy współpracy Weterynaryjnego Centrum Badawczego i Centrum Badań Biomedycznych dysponujemy nowocześnie wyposażonym Laboratorium Biotechnologii Rozrodu, gdzie tymi zagadnieniami się zajmujemy.

Rozmawiała: Monika Mańka

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy