Kompleksowa opieka lekarsko-weterynaryjna nad stadami krów mlecznych – rozmowa z dr hab. Wojciechem Barańskim - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Kompleksowa opieka lekarsko-weterynaryjna nad stadami krów mlecznych – rozmowa z dr hab. Wojciechem Barańskim

Wojciechem Barańskim
fot. S. Malinowski
Rozmowa z dr. hab. Wojciechem Barańskim, prof. UWM, kierownikiem kliniki wyjazdowej Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Wykładowcą i mentorem kolejnych pokoleń lekarzy weterynarii oraz autorem zintegrowanego programu opieki lekarsko-weterynaryjnej nad stadami krów mlecznych, który wykorzystuje w pracy ze stadami.

Zawsze wiedział Pan, że medycyna weterynaryjna to to, czym będzie chciał Pan zajmować się w życiu?

Od zawsze wiedziałem, że praca ze zwierzętami to coś, co bym chciał robić w czasie swojego życia. W związku z tym w okresie liceum rozważałem dwie możliwości, czyli medycynę weterynaryjną i zootechnikę. Wybrałem weterynarię, bo wydawało mi się, że daje większe możliwości, i nie zawiodłem się.

Od początku swojej kariery naukowej jest Pan związany z leczeniem dużych zwierząt. Co przyczyniło się do obrania przez Pana właśnie tego kierunku w swojej pracy naukowo-badawczej?

Ciekawość i zainteresowanie tą grupą zwierząt. Będąc jeszcze na studiach, stwierdziłem, że konie i krowy są gatunkami, z którymi chciałbym pracować. Na pewno weterynaria małych zwierząt daje bardzo duże możliwości lekarzowi weterynarii, ale praca z dużymi zwierzętami przynosi mi dużo więcej satysfakcji. Początek mojej kariery to badania nad problematyką zapalenia błony śluzowej macicy u klaczy, które były podstawą mojej rozprawy doktorskiej, natomiast dalsze etapy pracy naukowej to zmiana gatunku na krowy, przy zainteresowaniu tym samym narządem, czyli macicą.

Przy okazji pracy habilitacyjnej badał Pan wybrane aspekty etiopatogenezy, rozpoznawania i wpływu na płodność podklinicznego zapalenia błony śluzowej macicy u bydła. W Polsce nie było wcześniej badań nad rolą i znaczeniem podklinicznego endometritis. Czy to zmotywowało Pana do podjęcia tego tematu, a może na ten wybór miały wpływ inne czynniki?

Wymagania dotyczące pracy habilitacyjnej zakładają nowatorski charakter badań naukowych, a zagadnienie podklinicznego endometritis badane wcześniej u klaczy nie było poznane i opisane u bydła. Między innymi dlatego, że z jednej strony zajmowano się przede wszystkim klinicznym endometritis krów, a z drugiej strony nie było opracowanej metodyki, która pozwalałaby na zdiagnozowanie tej choroby. Należy powiedzieć, że dzięki bardzo intensywnie rozwijającym się badaniom biologii molekularnej, histopatologii, obecnie wiemy coraz więcej o przyczynach podklinicznego zapalenia błony śluzowej macicy, niestety nadal nie ma ogólnie akceptowanej metody leczenia tego schorzenia.

Ukończył Pan Akademię Rolniczo-Techniczną im. Michała Oczapowskiego w Olsztynie, gdzie w trakcie nauki przez dwa lata pracował Pan jako asystent. Już wtedy zakładał Pan, że uczelnia będzie miejscem, w którym będzie chciał Pan rozwijać swoje pasje?

Nie, praca w czasie studiów w Katedrze Anatomii Prawidłowej była dla mnie okazją do poznania innych możliwości, jakie daje zawód lekarza weterynarii, czyli uczenie studentów oraz prowadzenie badań naukowych. Praca ze studentami podobała mi się i w sumie pracowałem w Katedrze Anatomii Prawidłowej przez dwa lata i na szczęście nadal ten aspekt mojej pracy zawodowej daje mi dużo satysfakcji w przypadku uczenia zaangażowanych, aktywnych studentów. Studia to według mnie czas poszukiwania obszaru, który najbardziej interesuje młodego człowieka i każde nowe doświadczenie jest bardzo przydatne. Dlatego pomimo opisywanych zajęć nadal sprawdzałem inne możliwości i stwierdziłem, że jednak najbardziej odpowiada mi praca z dużymi zwierzętami i zakładałem, że po studiach będę pracował w lecznicy dużych zwierząt. Po studiach okazało się, że zostaję w Olsztynie ze względów rodzinnych i jednocześnie pojawiła się możliwość pracy z końmi i krowami w Katedrze Rozrodu Zwierząt na ówczesnej Akademii Rolniczo-Technicznej, z której skorzystałem.

Od lat prowadzi Pan teoretyczne i praktyczne zajęcia fakultatywne na uczelni. Co najbardziej lubi Pan w pracy ze studentami?

Najbardziej cieszy mnie praca z młodymi ludźmi, którzy są zainteresowani problematyką zdrowia i utrzymania krów, gdyż widać u nich coraz większą wiedzę oraz postęp w nabywanych umiejętnościach. Świadomość, że dzięki mojej pomocy studenci coraz lepiej sobie radzą z badaniem krów i przechodzeniem z poziomu leczenia pojedynczej krowy na poziom stada jest dla mnie bardzo motywująca, jedynie żal, że takich studentów jest coraz mniej.

Stoją za Panem lata praktyki, a pod Pana opieką studia kończą kolejne pokolenia lekarzy weterynarii, których wspiera Pan swoją wiedzą i doświadczeniem. Czy czuje Pan, że ma wpływ na tych młodych ludzi, którzy dopiero rozpoczynają swoją drogę?

Oczywiście, że wiem, iż mam wpływ na młodych lekarzy weterynarii po studiach, gdyż mam z nimi kontakt później na konferencjach, zajęciach w ramach specjalizacji czy przez telefon, gdy dzwonią, aby skonsultować niektóre przypadki. Ten wpływ jest widoczny już na studiach, przy czym muszę zaznaczyć, że jest on dwojaki. Z jednej strony dotyczy studentów, których jestem w stanie nauczyć zawodu i pracy z krowami, ale jest też grupa studentów, którzy po zajęciach czy dyżurach ze mną zdają sobie sprawę, że nie są w stanie pracować z tymi gatunkami, co ułatwia im podjęcie decyzji o swojej przyszłości.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy