Mykotoksyny – ukryty wróg w hodowli bydła mlecznego

W ostatnich dekadach hodowla bydła mlecznego przeszła znaczącą transformację. Dzięki zaawansowanej selekcji genetycznej i udoskonalonym praktykom żywieniowym wydajność mleczna krów imponująco wzrosła. Jednak ten postęp nie jest pozbawiony wyzwań, wysokowydajne krowy okazały się bardziej podatne na różnorodne schorzenia metaboliczne i reprodukcyjne. W tym kontekście mykotoksyny zyskały na znaczeniu jako istotny, choć wciąż nie w pełni doceniany, czynnik ryzyka. Te toksyczne metabolity grzybów, niegdyś uważane za mniej istotny problem, obecnie są rozpoznawane jako źródło poważnych zaburzeń zdrowotnych u bydła. Z doświadczenia autora, lekarza weterynarii opiekującego się stadami bydła mlecznego, w oparciu o codzienne obserwacje, wynika, że dobrostan, nienaganne warunki środowiskowe i wysokiej jakości pasze są absolutnie niezbędne dla zdrowia zwierząt, a co za tym idzie – efektywności produkcji. Właśnie na tym polu można dostrzec rosnącą rolę skażenia pasz mykotoksynami. Poniższy tekst ma charakter przewodnika opisującego negatywny wpływ toksyn grzybiczych w nowoczesnej hodowli bydła mlecznego, oczami lekarza weterynarii z terenu.

Mykotoksyny to grupa związków chemicznych, które są metabolitami produkowanymi przez różne gatunki grzybów, głównie z rodzajów: Aspergillus, Penicillium i Fusarium. Substancje te mogą zanieczyszczać pasze na każdym etapie ich produkcji, począwszy od uprawy roślin, przechowywania, aż po skarmianie zwierząt. Co istotne, obecność grzybów pleśniowych w paszy nie zawsze oznacza obecność mykotoksyn i odwrotnie – brak widocznej pleśni nie gwarantuje, że pasza jest wolna od tych niebezpiecznych związków. Należy pamiętać, że w walce z mykotoksynami kluczową rolę odgrywa świadomość problemu i proaktywne podejście.

Toksyny grzybicze, choć niewidoczne gołym okiem, mają znaczący wpływ na produkcję mleka, powodując straty, które często są niedoceniane przez hodowców. W codziennej praktyce lekarze weterynarii spotykają się z problemami w stadzie, k...