Many Dogs ‒ czyli adopciaki w Many Mornings - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Many Dogs ‒ czyli adopciaki w Many Mornings

Adrian Morawiak
Adrian Morawiak to jeden z założycieli Many Mornings. Skarpetki w jego rodzinie tworzy się od pokoleń – manufaktura w Bełdowie k/ Aleksandrowa, w której produkowane są kolorowe skarpetki MM, w dalszym ciągu należy do jego rodziców. Ale to nie jedyna rzecz, którą Adrian ma w genach. Miłość do zwierząt i troska o ich dobrostan to jedne z jego prywatnych priorytetów. Razem z żoną, Olą mają dwa adoptowane psiaki ‒ a w ramach akcji Many Walks inspirują innych do odpowiedzialnych postaw wobec zwierząt.

Olu, Adrianie ‒ skąd w Was tyle miłości do zwierząt?

Ola: Zwierzęta mają w sobie mnóstwo radości, potrafią cieszyć się z małych rzeczy. W gruncie rzeczy są podobne do dzieci, dlatego już od wczesnego dzieciństwa czuliśmy z nimi porozumienie. Marzyłam wtedy o przygarnięciu osiedlowego kota, ale niestety rodzice nie chcieli się zgodzić. Ale postanowiłam, że gdy będę już miała swój dom, znajdzie się w nim miejsce dla zwierzaków.

Adrian: Najpierw adoptowaliśmy z fundacji dorosłego kota Franka, potem pojechaliśmy do łódzkiego schroniska po kotkę Brunię. Kilka lat później w naszym życiu pojawiły się psy i wniosły do niego mnóstwo miłości.

Pierwszym adoptowanym psem był Misiek. Czy decyzja o jego adopcji była łatwa?

Adrian: Myśleliśmy o psie od jakiegoś czasu, ale mając w domu już 2 koty, baliśmy się, że tych zwierząt będzie za dużo. Adopcja zwierzaka to wielka odpowiedzialność, trzeba dobrze przemyśleć swoje możliwości. Konieczna jest świadomość, że wiele w życiu się zmieni.

Ola: Zupełnie przypadkiem trafiliśmy na ogłoszenie o Miśku. Gdy tylko go zobaczyłam, krzyknęłam: „Znalazłam idealnego psa!”. Misiek był wtedy niespełna rocznym psem, który dotąd mieszkał na wsi. Nie wiedzieliśmy o nim wiele, ale od pierwszego spotkania urzekł nas swoim radosnym pyszczkiem i spokojnym spojrzeniem. Rozważyliśmy wszystkie za i przeciw, wierząc, że to dobra decyzja i za chwilę Misiek był już z nami w Łodzi, gdzie rozpoczął zupełnie nowy rozdział swojego życia.

Jak zmieniło się Wasze życie i życie Waszego psa od czasu adopcji?

Ola: Wspaniała jest świadomość, że dało się psu dobre życie, że zmieniło się jego codzienność na lepszą. A wdzięczność tego zwierzaka czuje się każdego dnia. To dopełnia nas i czyni naprawdę szczęśliwymi. Odkąd mamy psa, bywamy znacznie więcej na świeżym powietrzu, podróżujemy sporo lokalnie, szukamy ciekawych miejsc do spacerów. Dbamy o to, by nasze zwierzęta miały swoją stałą rutynę, dzięki czemu my też jesteśmy bardziej zorganizowani.

Adrian Morawiak
Co skłoniło Was do adopcji drugiego psa? Czym to się różniło od adopcji Miśka?

Adrian: Znów wszystko zadziało się dość spontanicznie. Jedna ze znajomych Oli udostępniła na Instagramie zdjęcie psa, który właśnie przyjechał w ramach akcji pomocowej z ukraińskiego przytuliska do Polski. Zaskoczyło nas, jak bardzo jest podobny do naszego Miśka. Na niektórych zdjęciach miał dokładnie te same miny. To był ten początkowy impuls, który sprawił, że zaczęliśmy rozmawiać o możliwości adopcji. Nie byliśmy pewni, jak nasze zwierzaki zareagują na nowego domownika, więc cały proces odbył się ostrożnie. Najpierw pojechaliśmy do schroniska pod Warszawą, by Misiek mógł poznać nowego kolegę. Obawialiśmy się tego spotkania, ponieważ Misiu jest psem raczej wybrednym, jeśli chodzi o bliższe znajomości z psami. Ku naszemu zaskoczeniu, chłopaki od razu się zaakceptowali, co dało nam zielone światło na dalsze działania. Początkowo zostaliśmy domem tymczasowym dla Teddiego (takie nadaliśmy mu imię ‒ po ukraińsku Misiek), żeby przekonać się, czy na pewno odnajdzie się w naszej rodzinie. Po miesiącu podjęliśmy decyzję, że nie ma innej opcji ‒ musi z nami zostać na zawsze.

Jesteście zwolennikami „Nie kupuj ‒ adoptuj”, prawda? Dlaczego?

Ola: Adopcja ratuje życie i zmienia świat. Tak właśnie jest ‒ dla tego jednego psa czy kota. Ale jest to ogromnie ważne, by rozumieć, jak dużym problemem jest bezdomność zwierząt, jak wiele z nich zostało porzuconych i czeka na nowy dom. Schroniska i fundacje są przepełnione… Wystarczy wejść na jakikolwiek portal ogłoszeniowy, by dosłownie wysypały się z niego oferty adopcyjne.

Adrian: Nie jest przy tym tak, że na wszystko trzeba odpowiadać «tak». Trzeba znać swoje ograniczenia i wybrać odpowiedzialnie. Naprawdę można znaleźć przyjaciela według wieku, wielkości, a nawet wyglądu. Nie każdy zwierzak ze schroniska ma za sobą trudną historię czy problemy behawioralne. Jeśli szukasz swojego pierwszego zwierzaka i boisz się, że nie podołasz historii, którą ma za sobą tzw. „adopciak” ‒ możesz przygarnąć szczeniaka, przyjąć psa od prywatnej osoby lub z domu tymczasowego. Taki pies mieszkał już z człowiekiem w warunkach domowych, dał się poznać i można dopasować zwierzę pod siebie. Opcji jest wiele i mamy nadzieję, że coraz więcej osób pomyśli najpierw o adopcji, zanim zdecyduje się na kupno zwierzaka z hodowli.

Jaką radę dalibyście komuś, kto myśli o adopcji psa?

Ola: Świetnie byłoby się przygotować do tej zmiany i podejść do tego na poważnie. Jeśli nigdy nie miałeś psa, przeczytaj jedną czy dwie książki na temat ich komunikacji, potrzeb i budowania relacji. To pomoże uniknąć popełnienia błędów, które mogą doprowadzić do niechcianych zachowań psa. Sporo osób na czas adopcji psa bierze urlop, spędza z nim każdą chwilę, a po tygodniu znika na całe godziny w pracy i pies jest zestresowany nagłą zmianą. Może to prowadzić do powstania lęku separacyjnego. Dobrze jest przeanalizować swój standardowy dzień z życia i pomyśleć, jak wpłynie na niego pojawienie się nowego członka rodziny. Warto być cierpliwym i wyrozumiałym, mimo wszystko gotowym na pewne trudności. Zwłaszcza na początku, gdy dla psa wszystko jest zupełnie nowe ‒ otoczenie, ludzie, inne psy. Warto psa rozumieć i wspierać w tym, a wtedy można zbudować wspaniałą więź opartą na wzajemnym zaufaniu.

Many Walks odzwierciedla Twoją troskę o bezdomne zwierzęta, czy możesz nam powiedzieć więcej o tym programie?

Adrian: Many Walks to program, który uruchomiliśmy w ramach mojej firmy już 5 lat temu. Ma na celu budowanie społecznej świadomości i przeciwdziałanie problemowi bezdomności zwierząt. Nawiązujemy współpracę ze schroniskami i zachęcamy do wolontariatu, a w konsekwencji – także do adopcji. Nie zawsze musi być to poświęcenie całego życia. Czasem nawet jednorazowy gest na rzecz zwierząt jest bardzo wartościowy. Tak było na początku akcji, gdy promowaliśmy spacery w schroniskach i wsparcie przy prostych pracach organizacyjnych. Dziś program jest bardziej rozbudowany, odbywa się w dwóch krajach: Polsce i w Niemczech. Każdy, kto poświęci swój czas zwierzakom, może liczyć na wyraz wdzięczności od nas: skarpetki w prezencie. Bo cel jest wciąż ten sam: «adopt don’t shop»!

Znajdź swoją kategorię

2814 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy