Dr Roksana: Widzę siebie tylko w tym zawodzie i nigdzie indziej! - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Dr Roksana: Widzę siebie tylko w tym zawodzie i nigdzie indziej!

Dr Roksana
fot. dzięki uprzejmości Dr Roksany

Dr Roksana to absolwentka wrocławskiego Uniwersytetu Przyrodniczego i jedna z najbardziej uśmiechniętych lekarek weterynarii jaką poznacie. Aktualnie spełnia się zawodowo w niemieckiej klinice i szpitalu weterynaryjnym. Uczy się tam niemieckiej precyzji, miłości do precli i Kartoffelsalat, porównując polskie realia do tych zza zachodniej granicy. Na Instagramie i YouTube @doktor_roksana zaraża pozytywną energią, sympatią do zwierząt i podróżowania, opowiada szczerze i otwarcie o jasnych i ciemnych stronach weterynarii za granicą i realiach swojej codzienności jako młoda lekarka. Następnym krokiem w karierze będzie podróż do Australii, nie tylko celach turystycznych!

Każda droga ma swój początek. Jak zaczęła się Twoja przygoda z medycyną weterynaryjną?

Dr Roksana: Tak, śmiało mogę powiedzieć, że dopiero po pierwszym roku studiów poczułam do weterynarii „to coś”. Po dwóch semestrach typowego rozczarowania pierwszaka przedmiotami, które nie miały zbyt wiele wspólnego z moim przyszłym fachem, nadszedł moment przełomowy. Miałam okazję wreszcie doświadczyć prawdziwej, jakże spektakularnej, operacji cesarskiego cięcia. Na moje dumne ręce złożono świeżo wydobyte na świat trzy małe, wymagające reanimacji devon rexy i wtedy zrozumiałam, że przepadłam, że widzę siebie w tym zawodzie i nigdzie indziej, że dobrze wybrałam i nie będę żałować.

Skończyłaś UPWr. Jak wspominasz czasy studiowania na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej we Wrocławiu?

Dr Roksana: Kiedy słyszałam starszych lekarzy mówiących jednogłośnie „ciesz się tym czasem, bo to najpiękniejszy w życiu okres” nie chciało mi się wierzyć. Chciałam tylko skończyć studia i wreszcie poczuć się lekarzem! Mam wiele pięknych wspomnień, takich jak wetparty – czyli nasze weterynaryjne potańcówki, przepiękne znajomości, dnie spędzone na inspirującej chirurgii i radiologii oraz pierwsze asysty przy operacjach.

Z drugiej strony były jednak także nieprzespane noce nad książkami – a przy tym kolorowe wschody słońca, stres przed egzaminami, kolokwiami. Tak się składa, że zawsze trafiali mi się najbardziej wymagający wykładowcy! To chyba była jakaś klątwa! (śmiech)

Na studia wkracza się z pewną wizją danego kierunku i tego co chce się osiągnąć. Jakim lekarzem weterynarii chciałaś zostać przekraczając próg uczelni i czy udało się zrealizować te plany?

Dr Roksana: Zawsze przyświecało mi hasło „chcę być takim lekarzem, do którego sama chętnie bym poszła”. Sympatyczny, zmotywowany, pełen empatii, a jednocześnie ambitny i… szczęśliwy! Nie tylko jako lekarz, ale także jako człowiek. Czy mi się udało? Prawdę powiedziawszy codziennie nad tym pracuję. Poprzeczka, jak to zwykle u mnie bywa, jest bardzo wysoko, dlatego często ciężko jest mi sprostać nałożonym na siebie wizjom.

Ostatnio uczę się czegoś nowego – hasła „jesteś wystarczająca”. Oczywiście nie ma ono na celu odpuszczenia wszystkiego i pełnego relaksu, raczej samoakceptację i działanie „codziennie, ale po trochę”, a nie „od dziś wszystko na raz”. Muszę przyznać, że jest to dla mnie piekielnie trudne!

Potem przyszła decyzja o wyjeździe i podjęciu stażu na terenie Niemiec. Czy wynikła ona z Twojej pasji do podróżowania?

Dr Roksana: O tak! To był bardzo duży argument „za”. Nie przesadzę mówiąc, że od kiedy pamiętam chciałam spróbować życia w Niemczech. Pochodzę z miasteczka oddalonego raptem o 30 km od niemieckiej granicy. Jak się pewnie domyślasz, w naszej miejscowości co druga osoba była zatrudniona jako pracownik przygraniczny, więc moja myśl o wyjeździe nikogo specjalnie nie zaskoczyła.

W naszym domu często przebywali niemieccy znajomi rodziców, my też jeździliśmy do nich. Można powiedzieć, że mój niemiecki zaczął się przez to jeszcze wcześniej niż w podstawówce. Jakoś się trzeba było dogadać z „ciociami i wujkami”! (śmiech) Pamiętam jak zabrali mnie do Hyde Parku samą, bez rodziców, w wieku 7 lat i jakoś musiałam się z nimi dogadać przez tych kilka dni. To była niezła przygoda!

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy