Social media w weterynarii dla opornych. O tym, czy warto prowadzić zakładowego Facebooka i jak to robić, aby uzyskiwać wymierne efekty - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Social media w weterynarii dla opornych. O tym, czy warto prowadzić zakładowego Facebooka i jak to robić, aby uzyskiwać wymierne efekty

Media społecznościowe istnieją po to, aby łączyć, angażować i bawić użytkowników. Są praktycznie darmową reklamą i umiejętnie prowadzone będą przyciągać nowych klientów do naszego ZLZ. Niestety, wielu lekarzy nadal jest w błędzie, że fanpage ich placówki służy wyłącznie informowaniu o grafikach, godzinach otwarcia, nieobecnościach lekarzy itp. Prowadząc profil, warto pamiętać o kilku kwestiach, które sprawią, że będziemy tworzyć spójny wizerunek lecznicy, usprawnimy komunikację z klientami, zbudujemy zaangażowaną społeczność, a także przeniesiemy relacje online do offline i sprawimy, że opiekun zwierzęcia zwrócić się o pomoc właśnie do nas.

O rynku weterynaryjnym i jego wartości

Rynek branży weterynaryjnej rośnie rok do roku. Szacuje się, że w 2021 roku jego wartość wyniesie ponad 550 mln dolarów, czyli ponad 2,2 mld złotych (wyk. 1).

Inne rynki europejskie, jak chociażby rynek brytyjski, rosną szybciej i wydatki na zwierzęta domowe przeciętnego właściciela są większe, ale trend pokazuje, że do zagospodarowania pozostaje nam coraz więcej zwierząt i coraz bardziej zasobniejsze portfele ich właścicieli.

Ponad połowa właścicieli psów i ponad 1/3 właścicieli kotów w Polsce wydaje miesięcznie 81 zł lub więcej na opiekę nad swoim zwierzęciem. W te koszty wliczone są również usługi weterynaryjne.

Powyższe dane powinny nam uzmysłowić, że na naszym rynku jest dostępna pewna pula kapitału i tylko od nas zależy, jak podejdziemy do zarządzania swoją placówką, aby pozyskać jej jak największą część.

Rynek weterynaryjny w czasie pandemii

Koronawirus wprowadził wiele zamieszania nie tylko w nasze prywatne życie i stan zdrowia obywateli. Pandemia spowodowała także zmiany w funkcjonowaniu wielu branż, w tym organizacji pracy ZLZ. Dla wielu osób to był trudny czas, w którym decydowały się losy ich kariery zawodowej, a właściciele niektórych zakładów zastanawiali się, czy nie zamknąć interesu. Z biznesowego punktu widzenia, zmniejszony ruch w placówce to dobry czas na zaangażowanie się w innego rodzaju działalność, jak np. działania marketingowe lub promocyjne. Okresowi obostrzeń towarzyszyło w sieci zwiększone zainteresowanie usługami weterynaryjnymi.

Na wyk. 4 widać, że zainteresowanie kategorią „weterynarz” w wyszukiwarce zaczęło wzrastać, by na początku maja osiągnąć najwyższy poziom w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Zapewne wpływ na te zmiany miały państwowe obostrzenia związane z koronawirusem i niepewność klientów co do tego, które placówki pozostają otwarte podczas pandemii. I skoro w sieci notujemy wzrost zainteresowania naszą branżą, to powinniśmy mieć również większy ruch w lecznicy i większy przychód, prawda? Jednak to, czy przeciętny użytkownik internetu odnalazł naszą placówkę i zapoznał się z naszą ofertą, może zależeć od kilku czynników, o których będziemy pisali w dalszej części tego artykułu. Ważne jest też to, kim ten przeciętny użytkownik jest i czy możemy dowiedzieć się czegoś o jego zachowaniu w sieci?

O kliencie weterynaryjnym i jego zachowaniach w sieci

Często podczas prowadzenia biznesu popełniamy błędy poznawcze. Tyczy się to nie tylko początkujących przedsiębiorców, ale również osób, które już długo działają na rynku. Obie te grupy ulegają założeniu, że rzeczywistość jakaś jest, bo: tak im się wydaje, kiedyś tak było, u innych tak to wygląda. Jeśli popatrzymy chociażby kilka lat wstecz i przypomnijmy sobie nasze telefony komórkowe, których używaliśmy, możemy łatwo zobrazować sobie nie tylko postęp technologii, ale zmieniające się okoliczności prowadzenia biznesu, również weterynaryjnego.

Jaki jest więc klient weterynaryjny naszej placówki i czy jego zachowania zmieniają się w czasie?

Galeria

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy