EgzooVet – najważniejsza jest pasja. Wywiadu udzielił lek. wet. Przemysław Łuczak - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

EgzooVet – najważniejsza jest pasja. Wywiadu udzielił lek. wet. Przemysław Łuczak

WWP_4_21_vet_press_EGZOO_VET_NAJWAZNIEJSZA_JEST_PASJA_1
fot. iStock
W swoich wpisach na blogu skierowanym do opiekunów mówi Pan także o kwestiach, które czasem powodują iskrzenie na polu lekarz ‒ klient, jak np. płatność za usługi, ale także budowaniu zaufania z klientem. Co było punktem zapalnym do stworzenia pierwszego wpisu tego typu? Czy ich pojawienie się spowodowało odzew ze strony czytelników?

Brakowało tego i nikt o tym nie pisał, a każdy mówił. W Internecie pełno było postów o weterynarzach zdziercach itp., a środowisko milczało. Wydaje mi się, że bardzo mocno odgrodziliśmy się z usługą od ludzi. Dlatego w swoich postach często tłumaczę, co i dlaczego tyle kosztuje. Weźmy np. taki zabieg. Opiekun zostawia zwierzę, odbiera je i płaci. Raz zapłaci 200 zł, raz 1500 zł – nie wie za bardzo dlaczego. Nie wie, że na koszty składają się opieka anestezjologiczna, doświadczenie chirurga itp. staram się więc to przybliżać.

Wybijam także ludziom z głowy pomysły, że skończyliśmy seminarium weterynaryjne i pracujemy z powołania i karmimy się miłością do zwierząt. Takich tematów jest dużo. Czasem trzeba powiedzieć o tym dosadnie, czasem spokojnie wytłumaczyć, a czasem ostro (a ja nie oszczędzam słów, jak trzeba). Odzew na takie posty bywa różny. Większość osób zrozumie, część wejdzie w merytoryczną dyskusję, a część reaguje negatywnie – czasem wyzwie, zaczyna toczyć internetowy shitstorm lub wysyła, delikatnie mówiąc, niemiłe wiadomości. Wszystkim nie dogodzisz.

W drugiej kolejności pojawił się blog vetlifestyle.pl, który współtworzył Pan z Aleksandrą Cyrą i Pauliną Jasińską. Jak powstał pomysł na jego prowadzenie?

Po raz kolejny uznałem, że nie ma czegoś takiego w Internecie. Chciałem stworzyć miejsce dla lekarzy weterynarii, gdzie mogliby poczytać o problemach w naszej branży, o tym, jak z tymi problemami sobie radzić. Żeby nie czuli się z tym wszystkim sami, tak jak ja się czułem gdzieś na pewnym etapie mojej pracy. Fajnie móc działać w kierunku, by łączyć i pomagać, niż dzielić. Na łamach tego bloga walczę z kolei z innymi stereotypami, które z kolei krążą w naszym zawodzie dotyczącymi pracy, jak np. harowanie jak wół, by coś osiągnąć, niskie zarobki, wstyd za chwilę słabości.

fot. dzięki uprzejmości P. Łuczak (EgzooVet)
Pomysł ostatecznie ewoluował i obecnie na vetlifestyle.pl można posłuchać podcastów, które łączą dwie Pana pasje, leczenie zwierząt egzotycznych i psychologię. Skąd wzięło się Pana zamiłowanie właśnie to tych dwóch dziedzin?

Właściwie to dwa podcasty, bo stricte weterynaryjny to podcast EgzooVet – weterynaria w eterze, a Vetlifestyle ‒ weterynaryjny styl życia jest już rozwinięciem mojej miłości do psychologii i rozwoju osobistego. Zwierzaki egzotyczne towarzyszyły mi od zawsze. Z racji alergii większości domowników nie było szans na nic z futrem, więc najpierw pojawiły się owady, potem gady i tak od domowych pupili przeszliśmy do pomocy im na poziomie zawodowym.

Psychologia z kolei pozwala mi zrozumieć siebie i innych. Jest bardzo ciekawa, pomaga mi znacznie w samorozwoju. Poza tym kręci mnie to i czuję, że mogę się w tym spełnić. Chciałbym też pomagać osobom z mojej branży, w której problemów psychicznych jest naprawdę dużo, a świadomość o metodach pomocy, często ratującej życie, jest mała. Pokutujemy przez etos, że lekarz weterynarii musi być twardy cały czas, nie wiadomo jak bardzo odporny psychicznie i wszystko ma po nim spływać. Dla weta psychologia jest gdzieś w tym wszystkim miejsce, bo pewne rzeczy rozumie i pewne rzeczy przepracował na sobie.

Na vetlifestyle.pl można posłuchać rozmów, które udowadniają, że lekarz też człowiek. W jednym z podcastów mówi Pan o fali krytyki i hejtu, której na jakimś etapie swojej praktyki doświadcza każdy lekarz weterynarii. Czy jest jakaś złota reguła lub sposób działania, żeby nie dać się zmyć kwaśnemu tsunami, które wylewa się w gabinecie lub sieci na lekarza weterynarii?

Hejt jest przestępstwem i trzeba o tym głośno mówić. Na przestępstwo nie można patrzeć biernie, tylko trzeba reagować. Takie jest moje zdanie. To hejter powinien być piętnowany, a nie jego ofiara. Jeśli chodzi o mnie, to zazwyczaj to olewam. Dla mnie takie osoby to naturalna konsekwencja tego, że coś robię. Jak to się mówi: skalę sukcesu mierzymy po liczbie osób, które nas nie lubią. Wiem jednak, że dużo koleżanek i kolegów tak dobrze sobie nie radzi. Dla nich radą jest właśnie zgłaszanie tego. Każdy ma inną odporność psychiczną. To jest cecha jak każda inna. Nie ma więc złotej reguły.

Warto jednak pamiętać, że jak każdą inną cechę można wypracować i są od tego specjaliści, do których usług zachęcam. To jest spory problem w naszej branży myślę. Skupiamy się na konferencjach i warsztatach, by leczyć lepiej, by radzić sobie w pracy lepiej, ale nie dbamy o to ogólnie w codzienności radzić sobie lepiej.

Znajdź swoją kategorię

2814 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy