Dążyć do bycia najlepszym - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Dążyć do bycia najlepszym

Śledziona ma istotne znaczenie w walce z pierwotniakami Babesia. Czy jej usunięcie u zwierzęcia ze zdiagnozowaną piroplazmozą wpływa na leczenie i jego skuteczność?

Usunięcie śledziony niekoniecznie wpływa na skuteczność leczenia, lecz na pewno wydłuża czas jego trwania. Zwierzę, podobnie jak człowiek, bez problemu może żyć bez śledziony, ponieważ jej funkcje, m.in. oczyszczanie ze starzejących się lub uszkodzonych krwinek, produkcja elementów krwi, przejmują inne narządy. Organizm to „środowisko”, w którym narządy współpracują ze sobą lub jeden nadrabia za drugi, lecz wszystko to dzieje się z biegiem czasu. Zarażenie się pierwotniakiem B. canis, w krótkim okresie po splenektomii, na pewno będzie wymagało dłuższego okresu leczenia i rekonwalescencji.

Jakie czynniki mogą mieć wpływ na efekty planowanego zabiegu chirurgicznego? Czy istnieją w takim wypadku jakieś przeciwskazania dyskwalifikujące zwierzę znajdujące się pod opieką lekarza weterynarii?

Do najważniejszych czynników mających wpływ na efekt zabiegu zalicza się ogólną kondycję pacjenta oraz to, czy guz nie uległ pęknięciu. Jeżeli guz nie uległ pęknięciu, a pacjent znajduje się w grupie najmniejszego ryzyka związanego ze znieczuleniem, rokowanie jest bardzo dobre. Ulega ono zmianie w dość drastyczny sposób w momencie, gdy mamy do czynienia z zwierzęciem w podeszłym wieku oraz w wypadku obecności krwawienia do jamy brzusznej z pękniętego narządu. W momencie pęknięcia guza, zabieg splenektomii jest zabiegiem ratującym życie, dlatego mimo ostrożnego lub złego rokowania czasem nie mamy wyjścia. Jeżeli guz zachowuje swoją ciągłość, to pacjent leczony z powodu np. choroby niewydolnościowej serca lub nerek nie może zostać poddany zabiegowi. W takim wypadku wykonuje się szereg czynności przedzabiegowych, mających na celu poprawę kondycji narządów, pamiętając o kontroli ultrasonograficznej guza.

Ultrasonografia i chirurgia są jak siostry. Nierozłączne. Bardzo często badanie ultrasonograficzne daje rozpoznanie, dla którego jedynym wyjściem jest zabieg chirurgiczny. Właściciel ceni sobie współpracę z lekarzem weterynarii, który stawiając diagnozę, jest w stanie osobiście podjąć leczenie, bez konieczności odsyłania do innego specjalisty.

Opiekun chorego zwierzęcia ma zwykle nadzieję na wydłużenie życia swojego podopiecznego. Jakie są rokowania po udanym zabiegu chirurgicznym usunięcia nowotworu śledziony?

W przypadku potwierdzenia hemangiosarcomy, długość życia wynosi około 6 miesięcy. Okres ten wyraźnie się skraca w momencie, gdy guz nowotworowy uległ pęknięciu z rozproszeniem komórek nowotworowych do jamy brzusznej. W okresie pooperacyjnym bardzo często u pacjentów diagnozowane były przerzuty, najczęściej dotyczące narządów klatki piersiowej.

Każda pasja ma swój punkt zapalny. Jakie były początki Pana kariery jako lekarza weterynarii?

Punktem zapalnym mojej kariery było środowisko, w jakim się rozwijałem. Cała moja rodzina, zarówno bliska, jak i daleka, posiadała mniejsze lub większe gospodarstwa. Sięgając pamięcią daleko w przeszłość, na każdym obrazku moich wspomnień jest w tle zwierzę. Wbrew pozorom najczęściej wspominam konie oraz drób, których obecnie jest coraz mniej. Początki mojej kariery nie były lekkie. Poszedłem na całość, zatrudniając się na fermie bydła mlecznego liczącego 1200 sztuk krów mlecznych. Była to jedna z trzech tamtejszych ferm, na których stacjonowałem. Przez 12 godzin dziennie należała do mnie opieka przed-, jak i poporodowa krów, włącznie z odbieraniem porodów. Można sobie tylko wyobrazić, jaki to wysiłek w pojedynkę obierać poród cielaka bez wyciągarki lub wsparcia fizycznego. Na szczęście albo i na nieszczęście, to już stare czasy.

Jakie doświadczenie z dotychczasowej praktyki lekarza weterynarii uważa Pan za najcenniejsze?

Najcenniejszym doświadczeniem, jakie zdobyłem podczas codziennej pracy jest wiedza, iż każda czynność musi mieć podstawę. Niestety niczego nie da się obejść bokiem. Mając podstawę, możemy dążyć do bycia najlepszym, ale wszystko musi odbywać się krok po kroku. Wspomnę pokrótce o sytuacji, która do tej pory mnie rozśmiesza. Zawsze fascynował mnie obraz ultrasonograficzny guzów lub zmian nowotworowych w jamie brzusznej. Pamiętam, jak przyłożyłem głowicę USG do brzucha u 8-letniego psa, mając ją w ręku po raz drugi czy dopiero po raz trzeci, zobaczyłem piękną owalną strukturę, pół świecącą, pół ciemną, zlokalizowaną „gdzieś tam” pod wątrobą, dającą obraz jakby przepołowionej cytryny. Mój stan ekscytacji sięgał zenitu, do momentu aż okazało się, że jest to fizjologiczny obraz żołądka. Ucząc się zawsze warto korzystać z pomocy i wiedzy starszych doświadczeniem kolegów oraz nie wstydzić się niewiedzy, bo niewiedzę zawsze można „zmniejszyć”.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy