Czy kompetencje miękkie w praktyce weterynaryjnej są niezbędne do budowania lepszych zespołów weterynaryjnych? Rozmowa z Karoliną Brodziak, założycielką Vethink Academy - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Czy kompetencje miękkie w praktyce weterynaryjnej są niezbędne do budowania lepszych zespołów weterynaryjnych? Rozmowa z Karoliną Brodziak, założycielką Vethink Academy

karolina brodziak
fot. archiwum firmy Vethink

Karolina Brodziak z branżą weterynaryjną jest związana od 25 lat. Jej miarą sukcesu jest dobro całej organizacji, a myślą przewodnią „Największą wartością jest człowiek”.

Zarządzanie opiera głównie na zdolności do współpracy z innymi ludźmi, słuchaniu ich i motywowaniu. Jako propagator szerzenia wiedzy i ciągłego rozwoju zainicjowała wiele inspirujących projektów łączących lekarzy weterynarii i biznes. Dzięki temu zauważyła ogromną potrzebę edukacji i szerzenia wiedzy, która realnie wpłynie na dobrostan ludzi związanych branżą weterynaryjną i tak powstało Vethink Academy.

Do współpracy zaprosiła również znakomitych ekspertów z obszarów takich jak: zarządzanie stresem, komunikacja, inteligencja emocjonalna, budowanie odporności psychicznej, zarządzanie efektywnością w organizacji, work-life balance i wiele innych.

Jak byś przedstawiła Karolinę Brodziak?

Karolina Brodziak kocha ludzi, kocha świat, kocha życie. Jest kobietą, która ceni i wspiera kobiety. Sporo doświadczyła w życiu prywatnym oraz zawodowym i na bazie tych doświadczeń wciąż się rozwija. Skupia się głównie na ludziach i możliwościach, jakie daje jej życie.

Kiedy myślę o Tobie, na myśl przychodzi mi Oprah Winfrey (red. amerykańska dziennikarka), która jest bardzo ciekawa świata i ludzi, a do tego jest w tym niesamowicie autentyczna.

Dziękuję, to bardzo miłe. Dość często to słyszę od moich współpracowników, że jestem autentyczna w tym, co robię i mówię. Kiedy pojawiła się idea stworzenia Vethink Academy i zaczęłam głośno mówić, że chciałabym podnieść jakość życia i zintegrować społeczeństwo weterynaryjne, to słyszałam „odniesiesz sukces, bo jesteś autentyczna”.

Nie jesteś lekarzem weterynarii, to dlaczego założyłaś think-tank dla weterynarii?

Stwierdziłam, że warto dotknąć czegoś, co od dawna do mnie przemawiało. Jako partner biznesowy obserwowałam lecznice weterynaryjne od drugiej strony przez ostatnich 20 lat. Mając bardzo dobre relacje z zespołami weterynaryjnymi, mogłam budować sobie optykę na to, jak ich praca wygląda, i zawsze chciałam być po tej drugiej stronie. Pomyślałam sobie, że skoro tak pokochałam weterynarię i tak dużo mnie z nią wiąże, to może warto się nad tym pochylić, żeby zrobić coś zgodnego z moją potrzebą niesienia pomocy, tak żeby zmienić w tym środowisku coś na lepsze.

Od zawsze noszę w sobie ogromną potrzebę i misję zmieniania świata, co oczywiście przynosi dużo frustracji. Widzę, że wielu lekarzy weterynarii, zwłaszcza kobiet, też się z tym zmaga. Zajęło mi trochę czasu, zanim zrozumiałam, że świata nie zbawię. Natomiast to, na co mam wpływ i co mogę zrobić, to zbudować dialog wokół zdrowia psychicznego, pokazując, że razem możemy więcej i lepiej w znaczeniu jakościowym. Bo jakość ma dla mnie kluczowe znaczenie w kontekście komunikacji, budowania relacji i świadczenia usług.

Co Twoim zdaniem jest obecnie największym wyzwaniem w branży weterynaryjnej?

Praca w usługach weterynaryjnych nie jest łatwa. Kiedyś opiekunowie zwierząt przychodzili do gabinetu i uznawali rolę zespołu weterynaryjnego. Obecnie wielu klientów uważa, że ma większe kompetencje i lepiej od lekarza weterynarii wie, co dolega jego pupilowi. Do tego dochodzi kwestia hejtu i agresji słownej. To wpływa bardzo na morale i konflikty, co z kolei wpływa na dużą rotację w zespołach weterynaryjnych. Poza tym mamy też różnice pokoleniowe.

Moim zdaniem rozwiązaniem na to wszystko jest komunikacja i umiejętności interpersonalne. Podstawą są relacje w zespole i nie chodzi o to, że wszyscy mają się kochać, chociaż tak było najłatwiej. Chodzi o to, by zespół był różnorodny, żeby każdy znał swoją rolę w zespole, mając przy tym wspólny cel i wartości. Poczucie przynależności do zespołu daje nam podstawę do budowania relacji z opiekunami zwierząt. Pomocne w tym zakresie są procedury, tak żeby wszyscy pracownicy lecznicy mówili wspólnym językiem i tym samym budowali spójny wizerunek, bo razem możemy więcej!

Byłaś przez kilkanaście lat prezesem w dużej firmie w branży weterynaryjnej. Co Twoim zdaniem sprawia, że pracownicy dobrze czują się w swoim miejscu pracy?

„Od zespołu, dla którego pozostajesz Najlepszym Towarzyszem” – to zdanie widnieje pod moją karykaturą, którą otrzymałam w prezencie od pracowników. Kiedy żegnałam się z zespołem, otrzymałam bardzo dużo ciepłych słów i tym, co się często przewijało, było stwierdzenie, że byłam częścią zespołu, a nie „Panią Prezes”. Było to dla mnie bardzo budujące, bo właśnie takim szefem chciałam być. Chciałam tworzyć miejsce pracy, do którego ludzie będą przychodzić z uśmiechem na twarzy, a ich głównym motorem do pracy będą dobre relacje.

Kultura organizacji to recepta na sukces każdego biznesu, w tym praktyk weterynaryjnych. Istnieje bezpośredni związek między satysfakcją pracowników a satysfakcją klienta. Uważam, że w każdym biznesie największą wartością jest człowiek i kluczem do sukcesu jest bliskość menadżera z całym zespołem. Nie chodzi tu o klepanie wszystkich po ramieniu i spijaniu sobie z dziubków. Chodzi o to, by na bieżąco nadążać za dynamiką zespołu. Oczywiście najłatwiej jest przyjąć pozycję „I’m the boss” – rządzić i dzielić. Natomiast to jest bardzo krótkowzroczny rodzaj zarządzania.

Znajdź swoją kategorię

2814 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy