Nie da się dokonać zmian bez jawnego mówienia o problemach - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Nie da się dokonać zmian bez jawnego mówienia o problemach

Środowisko weterynaryjne coraz częściej myśli o dbaniu o własne zdrowie i kondycję psychofizyczną. W ramach wsparcia tego pozytywnego nurtu tworzona jest kampania pod hasłem „Dlaczego o tym nie mówimy?”, która jest częścią projektu „Kondycja psychofizyczna lekarzy i lekarek weterynarii”.

Nad projektem czuwać będą dwie specjalistki: dr Anna Kosater, psycholożka,  trenerka, wykładowczyni na USWPS oraz Agata Jastrzębowska adiunktka  Akademii Leona Koźmińskiego, liderka kampanii społecznej „Mów do mnie grzecznie”, które wraz z firmą Zoetis organizują pierwsze w Polsce badanie online, jest skierowane do całej grupy zawodowej lekarzy weterynarii, a także personelu technicznego. Ma ono na celu zwrócenie uwagi na to, jaką wiedzę środowisko weterynaryjne ma na temat najważniejszych wyzwań i problemów branży oraz stanu emocjonalnego lekarzy weterynarii.

Inicjatywa NOVM wprowadziła pierwsze zmiany myślenia, zburzyła ona też mit, jakoby profesjonalista nie powinien pokazywać swoich zmagań z problemami natury psychofizycznej. Czy w naszych głowach nadal istnieje przeświadczenie, że skorzystanie ze wsparcia psychiatry, psychoterapeuty lub psychologa to temat wstydliwy?

Podejście do korzystania ze wsparcia profesjonalistów z zakresu zdrowia psychicznego powoli się zmienia, ale nadal jest ono obarczone wieloma stereotypami. Dzięki artykułom prasowym, programom, filmom, książkom, podcastom jesteśmy jako społeczeństwo bardziej świadomi tego, że problemy emocjonalne i choroby, takie jak depresja, mogą dotyczyć każdego człowieka. Ale jednocześnie wiele osób nie dopuszcza myśli, że „każdy człowiek” to termin odnoszący się także do kogoś, od kogo oczekuje się chłodnej, profesjonalnej postawy. Dzięki filmom o bohaterach wojennych do powszechnej świadomości przeniknęło przekonanie, że weteran po ciężkich walkach może cierpieć na zespół stresu pourazowego – PTSD. Medialne doniesienia o depresji i samobójstwach nastolatków sprawiły, że na młodzież patrzymy z większym zrozumieniem. Ale lekarz weterynarii? Dla postronnych obserwatorów taki człowiek ma miły zawód, leczy urocze pieski i kotki, cieszy się wdzięcznością ich właścicieli i dobrze zarabia.

Czym niby ma się stresować? Jedynie nieliczni zdają sobie sprawę z tego, że lekarki i lekarze weterynarii niemal każdego dnia styka się ze skrajnie trudnymi sytuacjami, przeżywają bezsilność – wobec choroby, cierpienia, ale też wobec agresji czy oskarżeń ze strony opiekunów pacjentów. Ich praca podlega surowej ocenie, częstym zjawiskiem są nagonki, negatywne opinie i pomówienia w Internecie. Konieczność wykonywania eutanazji, wspieranie w czasie chorób terminalnych, stykanie się z okrucieństwem wobec zwierząt, leczenie zwierząt bitych i okaleczanych, świadomość tego, jak częste są przypadki nieetycznego prowadzenia hodowli – można bez końca mnożyć przykłady tego, czym przesycona jest zawodowa codzienność lekarzy weterynarii. Dość powiedzieć, że w tej grupie zawodowej ryzyko samobójstwa jest aż 3,5 razy wyższe niż w populacji ogólnej.

Pokutuje przekonanie, że jeśli lekarz jest profesjonalistą w dziedzinie weterynarii, to powinien wykonywać swój zawód z tak dużą pewnością, że nie wpływa to na jego codzienne funkcjonowanie psychofizyczne. A przecież praca z ludźmi w tym zawodzie to też kontakt z osobami pełnymi lęku, w żałobie, stresie, a czasem obojętnymi na krzywdę lub w kryzysie finansowym. Tylu życiowych kontekstów doświadczają lekarze i lekarki, ilu przyjmują pacjentów. To, z czym opiekunowie zwierząt wchodzą do gabinetu, zostaje z lekarzem na długo i obciąża jego psychikę.

Chcę jeszcze nawiązać do wstydu – pojawił się w pytaniu. Jak każda emocja również wstyd ma ważną funkcję informowania o tym, co się dzieje lub może wydarzyć. Ta konkretna emocja ostrzega cię, że możesz narazić się na wykluczenie przez społeczność, że ważni dla ciebie ludzie będą o tobie gorzej myśleć. Osoby w kryzysie psychicznym wstydzą się również przed sobą – myślą, że są słabe, bo nie dały rady, że powinny sprawniej funkcjonować. Ten sposób myślenia sprawia, że osoby potrzebujące pomocy boją się o nią poprosić. Dlatego tak ważne jest, żeby informować, powtarzać, uświadamiać: pomoc psychologiczna to normalna sprawa. Pozwala lepiej funkcjonować i sprawniej radzić sobie z wyzwaniami, które niesie ze sobą życie. Także (a może szczególnie?) życie lekarza weterynarii.

Na polskim rynku zaczyna pojawiać się coraz więcej grup wsparcia i samopomocy dedykowanych lekarzom i lekarkom weterynarii. Czy to znaczy, że jesteśmy gotowi na zmianę i otwarcie się na nowe możliwości dbania o naszą kondycję psychofizyczną?

Dbanie o kondycję psychofizyczną można różnie rozumieć. Wsparcie może dotyczyć profilaktyki, diagnostyki, leczenia, podtrzymywania zdrowia psychofizycznego. Na pewno pojawiają się inicjatywy dotyczące przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu, są też szkolenia z zakresu komunikowania się z opiekunami zwierząt. To potrzebne, ale niewystarczające. Zresztą na poziomie deklaracji zgłasza się zwykle dość dużo chętnych, jednak w samym wydarzeniu bierze udział tylko garstka osób. Można zastanawiać się nad przyczynami. Z całą pewnością jest bardzo duża potrzeba wsparcia, bez wątpienia lekarze weterynarii zmagają się z problemami; pytanie, czy dostają taką pomoc i taką formę szkoleń, jakiej rzeczywiście potrzebują. Dlatego prowadzimy badania, by jak najlepiej dostosować wsparcie do realnych potrzeb tej grupy zawodowej.

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy