Złote standardy są elementarną częścią naszego zawodu ‒ rozmowa z dr. n. wet. Zbigniewem Kuberką - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Złote standardy są elementarną częścią naszego zawodu ‒ rozmowa z dr. n. wet. Zbigniewem Kuberką

Afrykański pomór świń to słowa, które spędzają sen z oczu wielu lekarzom. Czy istnieją jakieś mechanizmy obronne u świń, które mogą nam pozwolić podjąć skuteczną walkę z ASF? Czy pozostaje nam czekać na szczepionkę?

Od lutego 2014 roku z powodu ASF nasz świński świat się zmienił. Na początku uczyliśmy się tej choroby w jej najgorszym, terenowym wydaniu, i pomimo że obecnie dużo o niej wiemy, to wiedza ta póki co nie przełożyła się na satysfakcjonujące rozwiązania. Powodem tego nie jest opieszałość ludzka, a fakt, że wirus z immunologicznego punktu widzenia jest geniuszem potrafiącym oszukać układ obronny świń. Przez te kilka lat wirus ASF zadomowił się w naszym kraju i czuje się w nim bardzo dobrze. Jak wcześniej wspominałem, brakuje nam skutecznej szczepionki przeciwko tej niezwykle groźnej chorobie.

O zgrozo, chciałbym się mylić, ale wszystko wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości również nie będziemy jej posiadać. W populacji dzików notuje się osobniki immunokompetentne, które nie padły po kontakcie z wirusem ASF, i tym samym przezwyciężyły infekcję nim wywołaną. Pomimo że immunologia tej choroby jest skomplikowana, uważam, że właśnie te osobniki są kluczem do stworzenia skutecznej szczepionki.

Spoglądając z szerszej perspektywy na leczenie trzody chlewnej, czy są jakieś metody diagnostyczne, które śmiało można określić dziś jako rewolucyjne i na pewno warto uważniej im się przyglądać?

Diagnostyka to niezmiernie ważny i pierwszy element profesjonalnej ochrony zdrowia świń. W zasadzie od niej się wszystko zaczyna. Jako lekarze terenowi oczekujemy prostych i szybkich testów diagnostycznych, które można wykorzystać w czasie rzeczywistym na poziomie fermy. W ostatnich latach kilka takich testów pojawiło się na rynku, co odbieram bardzo pozytywnie. Podobnie możliwości diagnostyczne związane z wykorzystaniem płynu ustnego od świń niosą ze sobą wiele korzyści. Pozyskuje się go w sposób łatwy i bezbolesny w stosunku do procedur pobierania krwi. Jeśli ma być w mojej odpowiedzi trochę diagnostycznej rewolucji ze świnią w tle, to myślę, że zaawansowane, komercyjne badania firm genetycznych bardziej się w nią wpisują. Należy tu również wspomnieć o ważnej pracy w ośrodkach naukowych, np. wykorzystaniu przełyków świńskich do przeszczepów dla ludzi, którzy doświadczyli ciężkich urazów tego narządu.

Czy hodowcy podchodzą dziś bardziej świadomie do dbania o zdrowie stada i czemu to zawdzięczamy?

Świadomość moich hodowców na przełomie ostatnich lat znacznie wzrosła, z czego się ogromnie cieszę. W kilku gospodarstwach pracuję już z drugim pokoleniem hodowców, których pamiętam jako dzieci, a którzy dziś podejmują kluczowe decyzje. Wielu z nich posiada wykształcenie wyższe, co samo w sobie rozszerza horyzonty i daje lepszą życiową perspektywę. W zasadzie właściciele wszystkich ferm, którymi się opiekuję, zdecydowali się na wprowadzenie wysokiego poziomu bioasekuracji jeszcze przed wybuchem ASF, a więc przed wprowadzeniem wymogów w tej kwestii ze strony Inspekcji Weterynaryjnej, co właśnie jest najlepszą odpowiedzią, jak poważnie i profesjonalnie traktują swoją pracę.

Globalizacja świata wtargnęła także na rynek trzody chlewnej. Powszechny dostęp do wiedzy, zmiany dotyczące struktury gospodarstw, intensyfikacja produkcji, postęp genetyczny, progres w dziedzinie żywienia i nowe technologie budowlane to owoce tego procesu. Wymagają one jednak mądrych i świadomych inwestycji. To właśnie świadome działania dotyczące ochrony wysokiego statusu zdrowotnego swoich zwierząt są kluczowym i najbardziej konkurencyjnym elementem w dzisiejszej produkcji trzody chlewnej i często decydują o być albo nie być.

Obecne trendy zwracają się ku redukcji zużycia antybiotyków u zwierząt hodowlanych, także u trzody chlewnej. Okiem lekarza terenowego, czy zakładane liczby wskazujące na redukcję zużycia antybiotyków w ciągu kolejnej dekady na poziomie 50% wydają się Panu realne?

Nie jestem futurystą i trudno mi wypowiadać się na temat konkretnych liczb dotyczących redukcji stosowania antybiotyków. Optymistyczna futurologia to domena polityków. Ja na szczęście jestem lekarzem.

Kwestia redukcji stosowania antybiotyków u zwierząt hodowlanych nie jest nowa, choć w ostatnim czasie nabrała kolorytu. Nie można jednak wrzucać wszystkiego do jednego kotła. Myślę, że najwięcej antybiotyków używa się w hodowli drobiu i traktując to ogólnie, można stwierdzić, że hyopatologia na tym wizerunkowo niesłusznie traci. W zakresie mojej specjalizacji znane są już programy hodowli świń bez użycia antybiotyków. Uważam, że nie tyle same choroby, co właśnie prawidłowe zarządzanie zdrowiem świń, nie tylko na poziomie fermy, ale lepiej na poziomie wyznaczonego regionu, z wykorzystaniem wielu jego aspektów, nawet w stadach o niezbyt dobrej reputacji zdrowotnej, to klucz do ograniczenia stosowania antybiotyków. Pomimo rozwoju immunoprofilaktyki i wakcynologii nie posiadamy i posiadać nie będziemy skutecznych szczepionek na wszystkie choroby czy zespoły chorobowe naszych pacjentów. Tak więc należy w sposób zrównoważony podchodzić do tej trudnej materii i w uzasadnionych sytuacjach nie skreślać antybiotykoterapii.

Lekarz weterynarii to też człowiek, choć znacząca część społeczeństwa utożsamia go tylko z zawodem. Kim jest Pan poza gabinetem i gdzie kryją się Pana pozaweterynaryjne pasje? Czy możliwe jest zachowanie równowagi na polu praca i życie prywatne?

Dla mnie to dość osobiste pytanie. Przeszedłem bowiem drogę od rażącego pracoholika do nieuleczalnego romantyka. Moim najlepszym i skutecznym terapeutą była żona, którą cenię za mądrość życiową, i po raz kolejny jej za to dziękuję. Dzięki niej zrozumiałem, że ta wspaniała, ale jednocześnie trudna i odpowiedzialna praca potrzebuje pozazawodowej alternatywy. Dla nas są to autorskie podróże w mało turystyczne zakątki świata w celu podziwiania życia zwierząt w ich naturalnym środowisku. Szczególnie obciążeni jesteśmy genem północy. Podglądanie i podziwianie behawioru niedźwiedzi polarnych, rosomaków, piżmowołów, orek, humbaków i wielu innych wspaniałości fauny i flory w czasie spektaklu, który kreuje sama matka natura, to dla nas życiodajna kroplówka.

Proszę mi wierzyć, że do dziś nie znajduję słów, które mogłyby opisać piękno, jakie pozostawia po sobie w sercu taniec zorzy polarnej na bezkresnym niebie. Interesujemy się także enologią i powiem prawdę również jej praktycznym, degustacyjnym aspektem. Moja lepsza połowa od wielu lat kolekcjonuje porcelanę i szkło znanych polskich projektantów z epoki Art deco, PRL-u i coraz bardziej mnie w to wkręca. Duchowym azylem dającym balans życiowy i pozwalającym uciec od codzienności są dla nas także wspaniałe koncerty wielkich artystów tego świata. Uczta, jaką nam sprawił Andrea Bocelli podczas koncertu na stadionie narodowym w Warszawie, czy ostatnie wrocławskie wydarzenie w wykonaniu Glenn Miller Orchestra są tego najlepszym przykładem.

Znajdź swoją kategorię

2598 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.