Lek. wet. Marta Miszczak ‒ niezbędne doświadczenie zdobywa się w praktyce - Vetkompleksowo – serwis dla lekarzy weterynarii

Lek. wet. Marta Miszczak ‒ niezbędne doświadczenie zdobywa się w praktyce

WWP_4_21_behawioryzm_ZABURZENIA_LEKOWE_NA_TLE_SOMATYCZNYM_iStock-155266814
fot. istockphoto.com
Jakie są najczęstsze objawy sugerujące, że ze zwierzęciem zaczyna dziać się coś niedobrego?

Zazwyczaj opiekunowie obserwują, że zachowanie zwierzęcia zmieniło się. Może to być pojawienie się nowych, nigdy wcześniej nieobserwowanych zachowań, nasilenie reakcji niepożądanych z punktu widzenia właściciela, a czasem tzw. brak zachowania – czyli obniżenie aktywności lub całkowite jej zahamowanie i rezygnacja nawet z czynności fizjologicznych. Każda z tych sytuacji wymaga konsultacji ze specjalistą – w pierwszej kolejności zawsze powinien być to lekarz weterynarii (warto to powtarzać opiekunom zwierząt, gdyż w praktyce często pierwszym miejscem szukania pomocy jest forum internetowe). Musimy bowiem najpierw wykluczyć przyczyny somatyczne tej zmiany.

Jeśli mamy pewność, że fizycznie zwierzę jest zdrowe – kierujemy je do behawiorysty. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy klinicysta nie ma wątpliwości, że w danym przypadku jednocześnie nakładają się czynniki somatyczne i behawioralne. Czasem widać to jak na dłoni – na przykład, jeśli słyszymy, że opiekun zapewnia trzem kotom jedną kuwetę i sprząta ją raz na tydzień. Można też spotkać się z awersyjnymi metodami „wychowania” zwierząt, które i bez wywiadu behawioralnego widać podczas badania w gabinecie (straszenie zwierzęcia, krzyki, przemoc). Wówczas korzystne może okazać się równoległe prowadzenie diagnozy i terapii na obu frontach.

Kiedy zarówno opiekun, jak i lekarz weterynarii powinni podjąć kroki w kierunku głębszej diagnostyki?

To zależy od sytuacji. Chciałoby się oczekiwać, że podczas prowadzenia diagnostyki przez lekarza weterynarii opiekun będzie podążał za tym, co przedstawia, tłumaczy i proponuje klinicysta. To samo pod kątem pracy z behawiorystą – w idealnej sytuacji specjalista przeprowadza wywiad i badanie, przedstawia swoje podejrzenia i proponowany tok postępowania terapeutycznego, który zostaje (lub nie) zaakceptowany przez opiekuna.

Zakładając taki przebieg terapii, jakiekolwiek kolejne decyzje dotyczące poszerzania diagnostyki pojawiają się naturalnie i jak każdy etap – są omawiane i akceptowane lub nie. Niestety, spotykamy się z niedociągnięciami z obu stron – niepełną lub zdawkową informacją ze strony specjalisty (albo brakiem upewnienia się, że nasz komunikat został właściwie zrozumiany) albo niestosowaniem się opiekuna do zaleceń pomimo ich klarowności, czytelności i dostępnej formy przekazu. Powoduje to, że leczenie bywa przerywane i zwierzę trafia do kolejnego specjalisty celem dalszego postępowania. Sprzyja to niestety osłabieniu wizerunku lekarzy weterynarii, zaufania do nas jako grupy zawodowej i pojawiania się pomówień czy negatywnych opinii.

Jeśli zatem miałabym odpowiedzieć na pytanie „kiedy pogłębiać diagnostykę?” – zawsze wtedy, kiedy uważamy, że jakichś informacji nam brakuje lub coś nie zostało sprawdzone. Ze swojego doświadczenia polecam lekarzom przyjmującym pacjenta „w spadku” kontakt z poprzednim lekarzem i wyjaśnienie wszystkich niejasności. Jeśli zaś pojawiają się wątpliwości co do dalszych kroków, jest szereg możliwości konsultacji z innymi lekarzami i zasięgnięcia opinii. Ja często i chętnie korzystam ze wsparcia bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów po fachu.

Jak na zwierzęta wpływają nabyte traumy? Czy są one w 100% uleczalne?

Przykre doświadczenia mogą pozostawić po sobie różne ślady w zależności od wyjściowej kondycji psychicznej zwierzęcia, intensywności i czasu trwania danego przeżycia oraz ewentualnie rodzaju i czasu podjętych kroków terapeutycznych. Co do zasady – jeśli zwierzę funkcjonuje prawidłowo, a bodziec miał niskie natężenie i był krótkotrwały, spodziewamy się braku poważniejszych zmian w zachowaniu. Może wystąpić na przykład większa ostrożność w kontakcie z bodźcem powiązanym z zapamiętaną sytuacją.

Dla kontrastu – zwierzęta z lękiem uogólnionym, których funkcjonowanie na co dzień jest silnie zaburzone, po ekspozycji na traumatyczną sytuację lub bodziec mogą bardzo długo powracać psychicznie do swojego punktu wyjściowego, nabyć kolejne obawy i generalizować skojarzenie z zapamiętanym bodźcem na wszystkie inne, chociaż trochę podobne. Jak widać, uleczalność takich zaburzeń to kwestia indywidualna – nie da się tutaj zgeneralizować odpowiedzi. Jako lekarze mamy jednak narzędzia służące doraźnej pomocy – pewne środki farmakologiczne powodują zaburzenia konsolidacji pamięci, zatem podane w krótkim odstępie czasowym od szkodliwego wydarzenia (potencjalnie mogącego skutkować traumą) mogą pomóc zwierzęciu uspokoić się, ale także spowodować, że wspomnienie nie zostanie utrwalone (lub przynajmniej utrwali się w mniejszym stopniu).

Czy w przypadku nagłego pogorszenia zachowania zwierzęcia można wziąć po uwagę podłoże genetyczne? Czy takie zaburzenia można odziedziczyć?

Oczywiście istnieją wrodzone predyspozycje do występowania pewnych zaburzeń zachowania. Niektóre badania potwierdzają, że nawet ułożenie płodów w rogach macicy może mieć wpływ na późniejsze zachowanie zwierzęcia i np. skłonność do prezentowania zachowań agresywnych. Najczęściej jednak zaburzenia te ujawniają się w młodym wieku. Jeśli dotychczas wszystko było w porządku, a nagle zachowanie się zmienia lub pogarsza – sugerowałabym najpierw poszukiwanie przyczyn somatycznych, a następnie behawioralnych, ale nabytych, a nie wrodzonych.

Jak zostać zwierzęcym behawiorystą?

Dobrym wstępem do wykonywania tego zawodu są profesjonalne szkolenia, kursy czy studia podyplomowe. Wiedzę teoretyczną można też uzupełniać korzystając z szerokiej oferty wykładów, webinariów czy publikacji dotyczących wąskiego zakresu – w zależności od tego, co nas interesuje lub czego potrzebujemy się jeszcze douczyć. Odradzam opieranie swoich kwalifikacji wyłącznie na jakichś kursach weekendowych online, których ostatnio sporo pojawiło się w sieci. Warto pamiętać, że to wszystko to nadal tylko teoria – niezbędne doświadczenie zdobywa się w praktyce. Żaden kurs nie uczyni z nikogo profesjonalnego behawiorysty, jeśli nie zostanie uzupełniony warsztatem praktycznym. Moim studentom z SKN EZA zainteresowanym medycyną behawioralną i budowaniem warsztatu behawiorysty powtarzam, że najwięcej nauczą się uczestnicząc w konsultacjach prowadzonych przez specjalistów w tej dziedzinie. Nie jest to zatem nic zaskakującego dla studentów weterynarii 😉

Czy w trakcie nauki na Uniwersytecie można nauczyć się już czegoś z tej dziedziny?

Gdy studiowałam we Wrocławiu, w tym obszarze był tylko jeden przedmiot (etologia zwierząt) oraz fakultet z psychofarmakologii. Nie wiem, jak to wygląda w innych ośrodkach. Czegoś można się nauczyć, ale warto rozszerzyć to samodzielnie 😉

Zwierzęca psychika to coraz częściej brany pod uwagę aspekt zdrowotny, czy w związku z tym ta dziedzina medycyny weterynaryjnej doczekała się w ostatnim czasie innowacji pod względem leczenia lub innym?

Bardzo się cieszę, że obserwujemy taki trend – komfort psychiczny pacjenta ma niebagatelne znaczenie dla jakiejkolwiek terapii medycznej. Rzeczywiście, medycyna behawioralna rozwija się i pojawiają się np. nowe preparaty farmakologiczne zarejestrowane dla zwierząt (chociaż nadal jest ich bardzo mało). Mam nadzieję, że to kwestia czasu, żeby ta dziedzina rozwinęła się jeszcze bardziej ułatwiając pracę poprzez zapewnienie szerokiego wachlarza terapeutycznego (zwłaszcza jeśli chodzi o farmakoterapię) czy przystępnych i urozmaiconych akcesoriów pomocniczych. Marzy mi się też pojawienie się wysokiej jakości studiów specjalizacyjnych w tym zakresie dla lekarzy weterynarii 😉

Rozmawiała: Karolina Osys

Znajdź swoją kategorię

2606 praktycznych artykułów - 324 ekspertów - 22 kategorii tematycznych

Weterynaria w Terenie

Poznaj nasze serwisy

Nasze strony wykorzystują pliki cookies. Korzystanie z naszych stron internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących plików cookies oznacza, że zgadzacie się Państwo na umieszczenie ich w Państwa urządzeniu końcowym. Więcej szczegółów w Polityce prywatności.