EgzooVet – najważniejsza jest pasja. Wywiadu udzielił lek. wet. Przemysław Łuczak
fot. iStock
W swoich wpisach na blogu skierowanym do opiekunów mówi Pan także o kwestiach, które czasem powodują iskrzenie na polu lekarz ‒ klient, jak np. płatność za usługi, ale także budowaniu zaufania z klientem. Co było punktem zapalnym do stworzenia pierwszego wpisu tego typu? Czy ich pojawienie się spowodowało odzew ze strony czytelników?
Brakowało tego i nikt o tym nie pisał, a każdy mówił. W Internecie pełno było postów o weterynarzach zdziercach itp., a środowisko milczało. Wydaje mi się, że bardzo mocno odgrodziliśmy się z usługą od ludzi. Dlatego w swoich postach często tłumaczę, co i dlaczego tyle kosztuje. Weźmy np. taki zabieg. Opiekun zostawia zwierzę, odbiera je i płaci. Raz zapłaci 200 zł, raz 1500 zł – nie wie za bardzo dlaczego. Nie wie, że na koszty składają się opieka anestezjologiczna, doświadczenie chirurga itp. staram się więc to przybliżać.
Wybijam także ludziom z głowy pomysły, że skończyliśmy seminarium weterynaryjne i pracujemy z powołania i karmimy się miłością do zwierząt. Takich tematów jest dużo. Czasem trzeba powiedzieć o tym dosadnie, czasem spokojnie wytłumaczyć, a czasem ostro (a ja nie oszczędzam słów, jak trzeba). Odzew na takie posty bywa różny. Większość osób zrozumie, część wejdzie w merytoryczną dyskusję, a część reaguje negatywnie – czasem wyzwie, zaczyna toczyć internetowy shitstorm lub wysyła, delikatnie mówiąc, niemiłe wiadomości. Wszystkim nie dogodzisz.
W drugiej kolejności pojawił się blog vetlifestyle.pl, który współtworzył Pan z Aleksandrą Cyrą i Pauliną Jasińską. Jak powstał pomysł na jego prowadzenie?
Po raz kolejny uznałem, że nie ma czegoś takiego w Internecie. Chciałem stworzyć miejsce dla lekarzy weterynarii, gdzie mogliby poczytać o problemach w naszej branży, o tym, jak z tymi problemami sobie radzić. Żeby nie czuli się z tym wszystkim sami, tak jak ja się czułem gdzieś na pewnym etapie mojej pracy. Fajnie móc działać w kierunku, by łączyć i pomagać, niż dzielić. Na łamach tego bloga w...